Zła decyzja arbitra, zbyt rozpaczliwa obrona Jagiellończyków
Po spotkaniu z mistrzami Polski trener Dumy Podlasia nie mógł być zadowolony z osiągniętego wyniku. Jego drużyna była bowiem bliska zwycięstwa, ale do odniesienia sukcesu zabrakło kilku minut.
- Mamy duże poczucie niedosytu, bo straciliśmy bramkę trzy, cztery minuty przed końcem spotkania, wliczając w to czas doliczony. Nie ma co ukrywać, była to duża kontrowersja, bo chyba nie tylko moim zdaniem w tej sytuacji faulu nie było - powiedział na pomeczowej konferencji Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec białostockiego zespołu.
Choć to Legia prowadziła grę, to jednak goście nie stworzyli sobie zbyt wielu bramkowych sytuacji. Najlepszą - i w sumie można powiedzieć, że jedyną - miał w 73. minucie Sebastian Szymański.
- Legia przed zdobyciem gola miała jedną stuprocentową szansę Szymańskiego, ale my też mieliśmy okazję Karola Świderskiego, który trafił w słupek. Szkoda, że w dobrej sytuacji troszkę więcej spokoju nie zachował Przemysław Frankowski. Gdyby lepiej tę piłkę przyjął, to mógłby skuteczniej uderzyć i chyba jeszcze dograć ją do Karola. Przy wyniku 2:0 do końca nie pozwolilibyśmy Legii wywieźć punktu, bo jeśli chodzi o organizację gry w defensywie, to stała ona na bardzo dobrym poziomie. Mocno pracowaliśmy, dobrze przesuwaliśmy się i na pewno wyglądało to dobrze. Minusem jest to, że wyprowadziliśmy zbyt mało kontrataków w drugiej połowie. Legia osiągnęła dużą przewagę i choć nie przekładało się to na sytuacje, to jednak za mocno się cofnęliśmy i za mało utrzymywaliśmy się przy piłce - podsumował grę swoich podopiecznych Mamrot.
3 punkty powinny powędrować do Warszawy?
Zdaniem trenera gości - Ricardo Sa Pinto - w hicie 13. kolejki Legia była na tyle lepszym zespołem, że to ona powinna sięgnąć po triumf, dlatego remis jest wynikiem, z którego Jaga i tak powinna być zadowolona.
- Dzisiaj graliśmy przeciwko 1. drużynie w tabeli, którą jest Jagiellonia. Mieliśmy prawie 70% posiadania piłki, więcej strzałów, więcej okazji bramkowych. Kontrolowaliśmy to spotkanie. Rywale tylko czekali na nasz błąd i stałe fragmenty gry. Nic więcej. To dobry i wysoki zespół, przeciwko któremu gra się tu trudno, ale nie zgodzę się, że byliśmy słabsi w pierwszej połowie. Nie, to wynik był zły po jednym stałym fragmencie gry. Trzeba było troszkę wstrząsnąć drużyną, ale dobrze zareagowaliśmy, byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na 3 punkty - oznajmił po spotkaniu Sa Pinto.
Po starciu z Legią Warszawa Jagiellonia zachowała fotel lidera, ale sytuacja ta może ulec zmianie po rozegraniu sobotnich i niedzielnych (27-28.10) meczów w ramach 13. kolejki Lotto Ekstraklasy. Szansę na wyprzedzenie białostoczan mają bowiem aż 3 zespoły - Lechia Gdańsk, Wisła Kraków oraz Piast Gliwice.
rafal.zuk@bialystokonline.pl