Po ośmiu latach zaczną spłacać sami
W ramach programu "Rodzina na Swoim" kredytobiorcy przez osiem lat od zaciągnięcia kredytu na mieszkanie spłacali jedynie połowę odsetek od kredytu. Drugą połowę płacił za nich Skarb Państwa. Program ruszył w 2007 roku, a to oznacza, że w tym roku pierwsi kredytobiorcy będą musieli radzić sobie ze spłatą rat samodzielnie, bez pomocy państwa. Oznacza to również, że ich miesięczne obciążenia wzrosną o kilkaset złotych.
Jak wyliczyła porównywarka finansowa Comperia, dziś beneficjenci RnS, którzy zaciągnęli kredyt na 50-metrowe mieszkanie w styczniu 2011 roku, przy marży 2,5%, na kwotę 250 tys. zł, na 30 lat, płacą miesięczną ratę na poziomie 865 zł. Gdyby nie rządowa dopłata - ich rata byłaby wyższa o 399 zł i wynosiłaby 1264 zł. W przypadku większego kredytu różnice są oczywiście znacznie większe.
W tym roku jedynie 4 tys. osób będzie musiało poradzić sobie ze skokowym wzrostem raty.
Na dużo większą skalę problem może pojawić się, kiedy państwo przestanie dopłacać do kredytów zaciągniętych w latach 2010-2012, kiedy po rządowe dopłaty do odsetek od kredytów sięgnęło ponad 40 tys. osób każdego roku. Po ośmiu latach, odpowiednio 2018-2020, państwo przestanie pomagać i wtedy możemy mieć duży problem.
W sumie z programu "Rodzina na Swoim", w latach 2007-2013, skorzystało ponad 192 tys. osób.
Warto odkładać pieniądze
Pierwsze wyższe raty mogą być szokiem. Łatwo jest przyzwyczaić się do comiesięcznego, kilkusetzłotowego dofinansowania. Należy jednak zachować zdrowy rozsądek i przygotować się do płacenia wyższych rat - można odkładać tyle, ile na razie dorzuca Skarb Państwa. W ten sposób dopasujemy swój budżet domowy do wyższych rat oraz niewątpliwie będziemy mogli pochwalić się niemałymi oszczędnościami.
Specjaliści twierdzą, że tegoroczne odcięcie dofinansowania nie powinno doprowadzić do katastrofy. Po pierwsze, przeciętny kredyt zaciągnięty w programie w 2007 roku opiewał średnio na 108,6 tys. zł, a więc relatywnie niewiele. Po drugie, wraz z kolejnymi spłatami kredytu, spłaca się coraz mniej odsetek, a więc i dofinansowanie z budżetu jest coraz mniejsze. Dodatkowo przez osiem lat wzrosły wyraźnie wynagrodzenia Polaków, przeciętnie o 30-40%.
Należy też zaznaczyć, że co prawda zdolność kredytowa przy udzielaniu kredytów z dopłatami była liczona tak, jak gdyby kredytobiorca nie korzystał z rządowej pomocy, jednak na przestrzeni ostatnich lat mogła się ona zmienić ze względu na niepewną sytuacją gospodarczą.
Zawsze istnieje ryzyko
Takie ryzyko już jakiś czas temu zauważyła również Komisja Nadzoru Finansowego: "Istotne ryzyko związane jest też z kredytami udzielonymi w ramach programu "Rodzina na swoim". Wynika ono ze skokowego wzrostu rat po zakończeniu ośmioletniego okresu dopłat, co dla gospodarstw domowych o relatywnie niskich dochodach będzie wyraźnie odczuwalne" - napisała Komisja już w 2012 roku w swoim raporcie na temat sytuacji banków.
Choć kalkulacje te są na razie hipotetyczne, kredytobiorcy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że oprócz ryzyka walutowego, istnieje też ryzyko zmiany stóp procentowych. Niedawno KNF wysłała do banków pismo, w którym sugeruje, że powinny one uzmysłowić kredytobiorcom istnienie tego drugiego ryzyka.
Do tej pory banki przed zawarciem umowy kredytowej z klientem były zobligowane do przedstawienia mu scenariusza, w którym oprocentowanie kredytu rośnie o 4 pkt. proc. W swoim piśmie wysłanym do banków w lutym br. Komisja zaleca, by prezentować klientom koszty obsługi kredytu w czterech scenariuszach: gdy oprocentowanie jest na poziomie 3%, 5%, 10% i 15%.
ewa.r@bialystokonline.pl