Uchwała jest - i co z tego?
Przed środową sesją rady miasta radni Prawa i Sprawiedliwości wspólnie z mieszkańcami Białegostoku zorganizowali konferencję prasową dotyczącą problemów z wykupem mieszkań komunalnych przez osoby, które mieszkają w nich od wielu lat.
- Nie rozumiemy polityki mieszkaniowej prezydenta miasta. Istnieje prawna możliwość wykupu mieszkań, a ludziom ten wykup się utrudnia – mówi Piotr Jankowski, radny PiS. – Mamy naprawdę setki spotkań w tej sprawie i apelujemy do prezydenta, żeby podjął kroki umożliwiające zbycie tych mieszkań.
Radni PiS już w 2016 roku przyjęli uchwałę (wówczas mieli większość) umożliwiająca wykup mieszkań komunalnych. Uchwalono wówczas, że taką możliwość będą mieli mieszkańcy, którzy lokale mają w blokach wybudowanych przed 1999 r. Dotyczyło to około 1000 mieszkań. Ówczesny wiceprezydent Robert Jóźwiak zauważył wówczas, że to za dużo, ponieważ gmina nie będzie mogła przez to realizować zadania polegającego na zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych najbiedniejszych. Radni jednak, ku uciesze mieszkańców, uchwałę przegłosowali w niezmienionym kształcie.
Jednak nadal każdy przypadek był rozpatrywany indywidualnie i wiele osób nie może wykupić mieszkań. Problem stanowiły przede wszystkim tzw. "setki”, czyli nieruchomości, gdzie wszystkie mieszkania należą do gminy. Wówczas wyrażano zgodę na wykup, jeśli zgłoszą się z prośba wszyscy lokatorzy mieszkań komunalnych w danym bloku.
Bardzo często koszty utrzymania takiego mieszkania są wysokie. Czynsze niejednokrotnie przekraczają tam nawet 1 tys. zł, co dla osób będących emerytami może stanowić niemały problem.
42 lata i nadal nie na swoim
Przykładem takiej sytuacji jest sprawa pani Truszkowskiej mieszkającej przy ul. Kościelnej 6 od 42 lat.
- Mieszkanie swoje otrzymałam w drodze zamiany, bo wcześniej miałam mieszkanie spółdzielcze. Nie ubiegałam się o mienie komunalne. Własnymi staraniami zapewniałam dla swojej rodziny to mieszkanie 42 lata temu. Obecnie płacę czynsz na poziomie 1500-1800 zł miesięcznie. Staram się wykupić to mieszkanie od 2002 roku. W moim budynku wszystkie mieszkania są już sprzedane, poza moim – mówi pani Truszkowska.
Władze miasta tłumaczą, że muszą zachować część mieszkań komunalnych, ponieważ leży to w interesie całego miasta.
- Nie sprzedajemy mieszkań tam, gdzie jest własność gminy w 100%, ponieważ kilkaset osób oczekuje na mieszkania komunalne i nie ma żadnego interesu społecznego, żeby za 10 czy 15% ceny rynkowej sprzedawać wybranym osobom mieszkania, które są własnością gminy, czyli wszystkich mieszkańców. Takich promocji nigdzie nie ma. Sprzedajemy tylko te mieszkania, gdzie jesteśmy we wspólnotach i jest to suwerenna decyzja prezydenta miasta. Działamy w interesie wszystkich mieszkańców, którzy poprzez swoje podatki zrzucają się na budowę tych mieszkań – mówi Zbigniew Nikitorowicz, zastępca prezydenta Białegostoku.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl