Listopad, zresztą jak co roku, nie rozpieszcza nas pogodą. Jest zimno, mokro, ciemno, ogólnie rzecz biorąc, warunki za oknami nie zachęcają do tego, by wyjść z domu i uprawiać jakąś aktywność fizyczną, a mimo to każda edycja białostockich zawodów zatytułowanych "Biegnę dla Niepodległej" gromadzi na linii startu tłumy biegaczy. Nie inaczej było i tym razem. W sumie w ciągu całego dnia do zmagań przystąpiło ponad 3 tys. osób.
Najpierw swoje pięć minut miały dzieci, które startowały na dystansach 100 m, 400 m i 600 m, a następnie doszła do skutku główna część imprezy. Ulice miasta zalała biało-czerwona fala biegaczy, odśpiewano wspólnie narodowy hymn, było hucznie, odświętnie i podniośle, bo Białystok już wielokrotnie pokazywał, że potrafi obchodzić rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w sposób efektowny i na dodatek na sportowo.
Jeżeli chodzi o samą rywalizację, to ta stała na wysokim poziomie. Zmagania na 1918 m wygrał Mikołaj Olejnik (05:36), który wyprzedził Franka Szumieluka (05:44) i Maksymiliana Walesiuka (06:06), a wśród kobiet triumfowała Justyna Jelska (06:36), za plecami której znalazły się Paulina Breczko (07:45) oraz Urszula Lulkiewicz (07:55). Z kolei bieg na 10 km padł łupem Ukraińca Dmytro Didovodiuka (30:48), a także Białorusinki Svietlany Sanko (34:42). Na 2. i 3. miejscu wśród mężczyzn znaleźli się Andrzej Leończuk (31:22) i Piotr Łobodziński (32:31), a wśród pań Ewa Jagielska (35:03) i Justyna Korytkowska (35:07).
W poniedziałkowe popołudnie w ramach "Biegnę dla Niepodległej" odbył się też specjalny marsz na dystansie 4,5 km, ale tam oczywiście osiągnięte czasy nie były brane pod uwagę.
rafal.zuk@bialystokonline.pl