Duma Podlasia w domowe starcie z Wartą weszła z przytupem, szybko strzeliła trzy gole, a następnie kontrolowała przebieg spotkania, dzięki czemu po końcowym gwizdku arbitra piłkarze i sympatycy Jagiellonii, którzy w ogromnej liczbie stawili się nie tylko na samym stadionie, ale też na Rynku Kościuszki przed telebimem, mogli cieszyć się z pierwszego w historii klubu tytułu mistrza Polski.
Zaraz po zakończeniu meczu murawę białostockiego obiektu opanowali kibice. Fani Jagi ściągali z piłkarzy koszulki, robili sobie zdjęcia, a ponadto w ruch poszły nożyczki. Siatki w bramkach zostały pocięte na drobne części, bo każdy chciał mieć z tego niezwykłego wydarzenia jakąś pamiątkę. Kawałek sznurka z bramki, selfie z piłkarzem, odrobinę murawy - cokolwiek.
Następnie doszła do skutku ceremonia wręczania medali, na której obecny był m.in. Cezary Kulesza, czyli aktualny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, a kiedyś prezes Jagiellonii. Na szyjach zawodników, sztabu szkoleniowego i władz klubu zawisły złote krążki, po czym w górę uniesiony został puchar za wygranie PKO BP Ekstraklasy.
Po chwili przerwy wszyscy udali się na Rynek Kościuszki, gdzie miała mieć miejsce dalsza część świętowania. Kibice ruszyli tam w efektownym przemarszu, a bohaterowie sobotniej "imprezy" przybyli do centrum miasta odkrytym autobusem, na którym widniał przepiękny napis "Mistrz Polski 2023/2024".
Śpiewów pod Ratuszem nie było końca. Odpalono setki rac, Afimico Pululu napił się Ducha Puszczy, nie brakowało też podziękowań i różnego rodzaju przemówień. Atmosfera radości i zadowolenia wręcz wylewała się ulicami miasta, które tonęło w żółto-czerwonych barwach. Teoretycznie wielka feta, której Białystok jeszcze nigdy wcześniej nie widział, miała zakończyć się ok. godz. 22.45, ale ogromna część kibiców z pewnością bawić się będzie do białego rana. Powód jest bowiem zacny - Jagiellonia została najlepszą piłkarską drużyną w naszym kraju.
rafal.zuk@bialystokonline.pl