Cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Maciej T. został skazany w sądzie pierwszej instancji na 25 lat więzienia. Maciej T. od początku nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że był to wypadek podczas zbliżenia seksualnego. Na dowód ma o tym świadczyć fakt, że w momencie, kiedy doszło do tragedii w mieszkaniu na białostockich Bojarach, to sam oskarżony zawiadomił policję. Adwokaci Macieja T. domagają się zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Prokuratura z kolei konsekwentnie domaga się dożywotniego pozbawienia wolności. Zdaniem oskarżyciela nie ma tutaj żadnych okoliczności łagodzących. Z kolei rodzice nieżyjącej aplikantki chcą utrzymania wyroku 25 lat pozbawienia wolności, ale z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 20 lat.
W przyszłym tygodniu dowiemy się, jaki wyroku usłyszy białostocki prawnik.
lukasz.w@bialystokonline.pl