Po polskich szosach poruszają się prawie dwa miliony służbowych samochodów. Tysiące widzimy na co dzień na terenach stolicy Podlasia. Utarło się, że kierowcy takich aut są sporych rozmiarów zmorą w ruchu drogowym. Wszystko dlatego, że nie dbają o prowadzone maszyny (bo przecież nie są ich własnością, więc ewentualne awarie spowodowane zbyt brawurową jazdą i tak pokryje pracodawca), a także nieustannie się spieszą, co potęguje ryzyko wypadku.
To czy wspomniani użytkownicy dróg żyją w zgodzie z przepisami sprawdził Cartrack, którego raport nie pozostawia złudzeń – kierowcy aut służbowych drogowy system prawa faktycznie łamią niezwykle często.
Monitoringiem objętych zostało 20 tys. samochodów. Najważniejszy wniosek przeprowadzonego badania? Osoby poruszające się omawianym rodzajem pojazdów nie zwracają uwagi na ograniczenia prędkości. Ponad 86% z nich przekracza dozwoloną wartość na liczniku w obszarze zabudowanym. A przecież są to wyniki osiągnięte przy świadomości prowadzących, że ich styl jazdy zostanie poddany ocenie. Faktyczne liczby mogą być zatem jeszcze bardziej przerażające.
Kierowco poruszający się autem służbowym po ul. Sienkiewicza, Jurowieckiej czy każdej innej, nawet osiedlowe, drodze. Twoja praca jest ważna, ale nie najważniejsza. Najważniejsze jest ludzkie zdrowie i życie. Warto więc zdjąć nogę z gazu i o tym pamiętać.
rafal.zuk@bialystokonline.pl