Kibice zobaczyli pięć goli. Jagiellonia z kompletem punktów!

2024.09.21 16:58
W sobotnie (21.09) popołudnie mistrzowie Polski podejmowali na Chorten Arenie Lechię Gdańsk. W roli faworyta tej rywalizacji stawiano białostoczan, ale starcie z beniaminkiem nie było dla Jagiellonii spacerkiem.
Kibice zobaczyli pięć goli. Jagiellonia z kompletem punktów!

Do przerwy remis

Po laniu otrzymanym przy Bułgarskiej Duma Podlasia liczyła na szybką rehabilitację i domowe zwycięstwo z Lechią, ale zadanie nie należało do łatwych, bo Żółto-Czerwoni do starcia z beniaminkiem podeszli bardzo poważnie osłabieni. Adrian Dieguez musiał pauzować za czerwoną kartkę, a Darko Churlinov, Nene i Afimico Pululu znaleźli się poza kadrą meczową z powodu problemów zdrowotnych. W ich miejsce pojawili się Dusan Stojinović, Jarosław Kubicki, Tomas Silva oraz Lamine Diaby-Fadiga, a ponadto Adrian Siemieniec zdecydował się na zmianę w bramce, bo Maksymiliana Stryjka zastąpił Sławomir Abramowicz.

Mimo problemów kadrowych od początku spotkania inicjatywę próbowała przejąć Jagiellonia. To gospodarze częściej atakowali, to Duma Podlasia szybciej oddała pierwsze strzały (dwukrotnie uderzał Hansen), ale Lechia dzielnie się broniła i otwarcia wyniku nie było. Wszystko zmieniło się jednak w 13. minucie, kiedy to z lewej strony udaną szarżą popisał się Joao Moutinho, który następnie dograł piłkę na 15. metr do Tomasa Silvy. Ten zdecydował się na strzał bez przyjęcia i był to dobry ruch, bo Szymon Weirauch popełnił przy interwencji błąd, w efekcie czego futbolówka przeturlała się po rękawicach bramkarza gości i wpadła do siatki.

Duma Podlasia szybko miała korzystny dla siebie rezultat, ale ekspresowo prowadzenie też straciła. Już w 16. minucie beniaminek świetnie rozklepał defensywę mistrzów Polski, a Conrado dograł przecinającą pole karne piłkę do Bogdana Viunnyka, któremu nie pozostało nic innej, jak zapakować futbolówkę do pustej bramki.

Zaraz po wznowieniu gry Viunnyk ponownie znalazł się w sytuacji strzeleckiej, lecz dobrze interweniował Abramowicz, po czym mecz się wyrównał. Jagiellonia już nie dominowała, białostoccy piłkarze już nie wykazywali się taką pewnością siebie, ale mimo to Żółto-Czerwoni mieli jeszcze przed przerwą sytuacje bramkowe. W 30. minucie strzał, który został zablokowany przez Olssona, oddał Villar, potem Żółto-Czerwoni zmarnowali kontrę dwóch na dwóch, a następnie z ostrego kąta w obrońcę rywali trafił Jarosław Kubicki. W międzyczasie atakowała też Lechia. Formę Abramowicza najpierw sprawdził Maksym Chłań, po czym to samo uczynił Camilo Mena. Trzeba przyznać, że Kolumbijczyk miał wyborną okazję i gdyby nie fantastyczna obrona białostockiego golkipera, Jagiellonia tuż przed przerwą otrzymałaby cios na 1:2.

Przebudzenie Imaza i stalowe nerwy Skrzypczaka

W drugiej połowie podopieczni Adriana Siemieńca wciąż mieli sporo problemów, bo Lechia wcale mistrzów Polski - i to grając na wyjeździe - się nie bała. Goście między 46. a 50. minutą kilka razy zagrozili bramce Jagiellonii, ale potem do roboty zabrała się Duma Podlasia. Lewym skrzydłem dobrze urwał się Joao Moutinho, który następnie dograł piłkę na 14. metr do Hansena, lecz ten skiksował, a za moment Norweg miał jeszcze lepszą okazję do zmiany wyniku, ale z próbą Jagiellończyka wybornie poradził sobie Weirauch i kibice zgromadzeni na Chorten Arenie nie mieli okazji do zaprezentowania drugiego w sobotnie popołudnie wybuchu radości.

Wydawało się, że Żółto-Czerwoni łapią wiatr w żagle, że bramka na 2:1 dla gospodarzy jest coraz bliżej, a tymczasem piłkę do siatki zapakowali przyjezdni. Na listę strzelców wpisał się Chłań, lecz trzeba przyznać, że gola w 59. minucie by nie było, gdyby nie pechowa interwencja Stojinovicia. Defensor Jagiellonii trącił futbolówkę tuż przed białostockim golkiperem, co szykującego się do obrony Abramowicza kompletnie zmyliło.

Co działo się później? Mistrzowie Polski nieudolnie próbowali odrobić straty, dlatego beniaminek raz za razem wyprowadzał groźne kontry, ale w 72. minucie strzeleckim kunsztem popisał się wprowadzony w drugiej połowie Jesus Imaz i ponownie mieliśmy remis. Hiszpan świetnie przymierzył z 14. metra, zatem Jagiellonia znów stanęła przed szansą na wygranie sobotniego spotkania.

Trafienie na 2:2 wyraźnie uskrzydliło gospodarzy i na efekt lepszej gry Jagiellonii nie trzeba było długo czekać. Po uderzeniu Moutinho piłkę ręką we własnej szesnastce zagrał Pllana, więc sędzia Jarosław Przybył wskazał na "wapno", a rzut karny bezbłędnie wykonał Mateusz Skrzypczak, dzięki czemu od 76. minuty Duma Podlasia prowadziła z Lechią 3:2.

W końcówce spotkania bramkarza gości obił Imaz, a za moment stuprocentową okazję zmarnował jeszcze debiutujący w Jadze Kovacik, który na 7. metrze nie trafił w piłkę. Niewykorzystane sytuacje się jednak nie zemściły, ponieważ Lechia po trzecim straconym golu nie była już w stanie zagrozić bramce gospodarzy. Jagiellończycy wygrali więc z beniaminkiem i mogą odetchnąć z ulgą. Mimo kłopotów zadanie zostało wykonane.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 3:2 (1:1)
Bramki: Tomas Silva 13, Jesus Imaz 72, Mateusz Skrzypczak 76k - Bogdan Viunnyk 16, Maksym Chłań 59

Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Dusan Stojinović, Joao Moutinho - Miki Villar (83' Aurelien Nguiamba), Taras Romanczuk, Tomás Silva (56' Jesus Imaz), Jarosław Kubicki (56' Marcin Listkowski), Kristoffer Hansen (67' Peter Kovacik) - Lamine Diaby-Fadiga (83' Alan Rybak)

Lechia Gdańsk: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson (84' Serhij Bułeca), Conrado - Camilo Mena, Iwan Żelizko, Rifet Kapić, Anton Carenko (77' Tomasz Neugebauer), Maksym Chłań - Bogdan Viunnyk (77' Kacper Sezonienko)

Żółte kartki: Michal Sacek i Joao Moutinho (Jagiellonia Białystok) oraz Elias Olsson i Bogdan Viunnyk (Lechia Gdańsk).

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

1909 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39