
Do przerwy bez pary i bez emocji
Starcie Lechii z Jagiellonią miało wyraźnego faworyta i była nim oczywiście Duma Podlasia, która do Gdańska, dzięki dwutygodniowej przerwie na mecze reprezentacji, pojechała wypoczęta zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Pojedynek drugiej siły PKO BP Ekstraklasy z przedostatnim zespołem w stawce rozpoczął się jednak od lepszej gry gospodarzy. To beniaminek częściej zawiązywał ofensywne akcje i to właśnie drużyna Lechii była konkretniejsza, aczkolwiek z czasem przewagę zaczęli osiągać mistrzowie Polski. Mimo tego, że podopieczni Adriana Siemieńca opanowali w końcu sytuację, to jednak na groźną okazję pod bramką Bohdana Sarnawskiego czekaliśmy aż do 25. minuty. Wtedy to ukraiński golkiper przy chwycie piłki popełnił ogromny błąd, a Miłosz Kałahur próbujący wybić zmierzającą do siatki futbolówkę obił własną poprzeczkę.
Niestety Żółto-Czerwoni nie poszli za ciosem i nie skorzystali z niepewnej gry Sarnawskiego, który po chwili ponownie się nie popisał. Pod koniec pierwszej połowy na murawie solidniej znów wyglądała Lechia, a najlepszą sytuację miał Neugebauer, który bardzo dobrze przymierzył zza szesnastki, lecz świetną interwencję zanotował Sławomir Abramowicz. Tuż przed zejściem do szatni swoją sytuację miał jeszcze Darko Churlinov, ale skrzydłowy Jagi główkował wyraźnie obok słupka.
Wpadka, która może dużo kosztować
Druga połowa rozpoczęła się od nieco lepszej gry mistrzów Polski, lecz konkretów cały czas brakowało. W pierwszym kwadransie po wyjściu z szatni najbliżej szczęścia był Joao Moutinho, który zza pola karnego oddał ładny strzał z powietrza, jednak bramkarz Lechii zdołał odbić piłkę, a dobitka Dusana Stojinovicia została zablokowana. Potem obudzili się gospodarze, którzy znakomicie rozegrali rzut rożny i Jaga przegrywała w Gdańsku 0:1. Piłkę do bramki z najbliższej odległości zapakował Bohdan Wjunnyk.
Po stracie gola Duma Podlasia zabrała się do odrabiania strat, ale w sobotni wieczór białostoczanom nic nie wychodziło. Jesus Imaz z kilkunastu metrów przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką, a Darko Churlinov po koronkowej akcji mistrzów Polski trafił w jednego z rywali. Następnie z kontrą wyszli zawodnicy beniaminka, lecz na szczęście Sławomir Abramowicz z próbą Camilo Meny sobie poradził.
Co działo się później? Groźnie, aczkolwiek bezskutecznie, uderzył Semedo, w świetnej sytuacji z kilku metrów przestrzelił Skrzypczak i to by było w zasadzie na tyle. Jagiellonia niespodziewanie poległa więc w Gdańsku 0:1 i po 26. serii zmagań do liderującego Rakowa może już tracić cztery punkty.
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
Bramka: Bohdan Wjunnyk 65
Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (82' Tomasz Wójtowicz), Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer (85' Anton Carenko), Bohdan Wjunnyk, Maksym Chłań - Tomas Bobcek
Jagiellonia Białystok: 50. Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović (79' Norbert Wojtuszek), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Joao Moutinho - Kristoffer Hansen (63' Edi Semedo), Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki (63' Leon Flach), Jesus Imaz, Darko Churlinov (84' Oskar Pietuszewski) - Afimico Pululu (63' Lamine Diaby-Fadiga)
Żółte kartki: Camilo Mena i Miłosz Kałahur (Lechia Gdańsk).
rafal.zuk@bialystokonline.pl