Do wulkanizatora marsz
Część kierowców wymianę opon z pewnością ma już za sobą, ale łaskawa jesień sprawiła, że wulkanizatorzy w październiku i na początku listopada tego roku nie przeżywali wielkiego oblężenia. Dwucyfrowe temperatury pozwalały bowiem sezonowy obowiązek dosyć wyraźnie odłożyć w czasie.
Aktualnie jest już jednak połowa listopada. Aura za oknem podpowiada, że na ciepłe dni nie mamy co liczyć, co zresztą potwierdzają prognozy pogody. Dlatego też zamiast po pracy objadać się wprowadzającymi świąteczny klimat mandarynkami, należy udać się do speców od wymiany opon, bo niepisana zasada mówi, że ogumienie należy wymienić wtedy, gdy średnia temperatura dobowa spadnie poniżej 7°C. A to już się wydarzyło.
Bieżnik to nie pupa niemowlaka, nie powinien być gładki
Na co zatem należy zwrócić uwagę, dokonując podmianki opon letnich na zimowe? Przede wszystkim trzeba sprawdzić bieżnik. Choć polskie prawo nie nakazuje poruszania się w grudniu czy styczniu na ogumieniu zimowym, to jednak odpowiednia głębokość bieżnika jest już wymagana. Jego minimalna głębokość to 1,6 mm, wszak nawet przy wyniku 3-4 mm warto zastanowić się nad kupnem innych opon.
Kolejna rzecz to wiek. Ogumienie wyprodukowane 6 lat temu i dawniej zdecydowanie nie gwarantuje należytego bezpieczeństwa. Jak zatem ocenić "świeżość" opon? Wystarczy skierować wzrok na symbol DOT oznaczający zwyczajnie w świecie datę produkcji. Składa się on z czterech cyfr, z czego dwie pierwsze to tydzień opuszczenia fabryki, a kolejne rok.
Co poza tym? Istotną sprawą jest ponadto sprawdzenie, czy na oponach, które chcemy założyć, nie występują pęknięcia lub uszkodzenia ścianek bocznych. Rzeczą, która za to powinna się pojawić, jest symbol homologacji zimowej - czyli płatek śniegu na tle trzech szczytów górskich (tzw. symbol alpejski) - który gwarantuje, że przy tworzeniu opony wykorzystano miękką mieszankę gumy odpowiednią na śnieżno-błotną aurę.
To tylko część informacji przydatnych przy sezonowej wymianie opon, za to ta najważniejsza. Można byłoby jeszcze pisać o efektywności paliwowej, symbolach dotyczących przyczepności, wartościach oznaczających decybele, ale nie oszukujmy się, kieszeń polskiego kierowcy nie jest wypchana stosem banknotów, dlatego też poruszanie spraw drugorzędnych i kwestii komfortu interesuje zaledwie niewielki ułamek naszego społeczeństwa.
rafal.zuk@bialystokonline.pl