Kilkanaście lat temu samochód posiadali nieliczni, kilka lat temu – niemal każdy. Obecnie? Również niemal każdy, z tym że niektórzy posiadają więcej niż jedno auto. Nic więc dziwnego, że mimo ciągłego przebudowywania ulic, wdrażania coraz to nowszych – i podobno skuteczniejszych – systemów zarządzających sygnalizacją świetlną, po ulicznych drogach wcale nie poruszamy się szybciej i sprawniej.
Mniejszy poziom zakorkowania – w stosunku do ubiegłorocznego zestawienia – zmierzono tylko w 3 polskich aglomeracjach – Warszawie, Szczecinie i Łodzi, która to wprawdzie zanotowała poprawę, ale wciąż dzierży miano najbardziej zakorkowanego miasta w Europie. Bez większych zmian, jeżeli chodzi o zatłoczenie ulic, jest w Poznaniu, Bydgoszczy i we Wrocławiu.
Sytuacja pogorszyła się natomiast w Białymstoku. To m.in. tu – a także w Lublinie, Trójmieście, Krakowie, Bielsku-Białej i Katowicach – w korkach stoi się coraz dłużej. Stolica Podlasia to w chwili obecnej 10. najbardziej zakorkowane miasto w naszym kraju.
Czołówka najbardziej zakorkowanych miast w Polsce wygląda następująco (% wyrażają dodatkowy czas podróży):
1. Łódź – 51%
2. Lublin – 40%
3. Kraków – 38%
4. Warszawa – 37%
5. Wrocław – 35%
6. Poznań – 34%
7. Bydgoszcz – 33%
8. Trójmiasto (Gdańsk, Gdynia, Sopot) – 29%
9. Szczecin – 24%
10. Białystok – 24%
Światowym rekordzistą, czyli miastem, którego ulice są najbardziej zatłoczone, wciąż – niezmiennie od kilku lat – pozostaje Mexico City.
rafal.zuk@bialystokonline.pl