Weszli w sezon, jak w masło
Ireneusz Mamrot, zestawiając wyjściową jedenastkę na pierwszy mecz sezonu, nieco zaskoczył. W bramce postawił nie na ściągnięte latem Krsevana Santiniego, a na powracającego z wypożyczenia Damiana Węglarza, natomiast rolę regulaminowego młodzieżowca spełnił Bartosz Bida (spekulowało się, że na pojedynek z Arką wyjdzie Karol Struski). Od razu zobaczyliśmy też na murawie gwiazdę ligi czeskiej - czyli Tomasa Prikryla - oraz czołowego snajpera ligi serbskiej - Ognjena Mudrinskiego.
Pierwszą groźną akcję stworzyli sobie Arkowcy. W 5. minucie rywalizacji - po dośrodkowaniu z prawej strony boiska - uderzenie głową w boczną siatkę oddał bowiem Jankowski, ale to Jaga szybciej cieszyła się z prowadzenia. Już chwilę później długie podanie z linii defensywnej otrzymał Jesus Imaz, który następnie zagrał płasko w pole karne. Wstrzelenie to wykorzystał Bartosz Bida. Rozpędzony 18-latek wbiegł na 6. metr i strzałem z pierwszej piłki zapakował futbolówkę do siatki. Gol w debiucie i to po zaledwie 6 minutach gry? Tego chyba nikt się nie spodziewał.
Potem nieco śmielej do ataku ponownie ruszyli gospodarze, jednak długo z ofensywnych prób podopiecznych Jacka Zielińskiego nic nie wynikało. Dośrodkowania gospodarzy albo były niedokładne, albo padały łupem Jagiellończyków.
Gracze Ireneusz Mamrota dali się Arkowcom wyszumieć i ukłuli po raz drugi. Akcja? Palce lizać. Zgranie piłki klatką piersiową przez Wójcickiego, płaskie podanie Prikryla na środek pola karnego do Imaza, a ten z dużym spokojem - pomiędzy nogami jednego z rywali - posłał futbolówkę tuż obok słupka. Pavels Steinbors był bez szans.
A trzeba przecież dodać, że po chwili mogło być już 3:0. Żółto-Czerwoni odebrali piłkę na 30. metrze, Prikryl znów efektownie - lobem - zagrał do Jesusa Imaza, ale tym razem Hiszpan - oddając nieco ekwilibrystyczny strzał z obrębu szesnastki - nie zdołał pokonać stojącego w bramce Arki Łotysza.
Co działo się później? Jaga długo operowała futbolówką, mocno obrzydzając ten mecz rywalom, dlatego Arka zdołała przebudzić się tylko na chwilę, oddając strzał z dystansu, po czym znów błysnęła Duma Podlasia. Piękne, precyzyjne podanie na kilkadziesiąt metrów - i to zewnętrzną częścią stopy - posłał Pospisil, z lewej strony zacentorwał Guilherme, jednak Imaz - szpicem buta, będąc pod samą bramką przeciwników - nie dał rady skierować piłki do siatki. Trzeba jednak zaznaczyć, że zabrakło mu naprawdę niewiele.
Jak wyglądała końcówka pierwszej połowy? Nadal oglądaliśmy to samo. Arkowcy oddali zupełnie niegroźne uderzenie z rzut wolnego (konkretnie uczynił to Cvijanović), zaś Podlasianie wyprowadzili zabójczą - albo niemal zabójczą, bo ostatecznie szarża Żółto-Czerwonych nie zakończyła się bramką - kontrę. Znów świetnie zaprezentował się Prikryl, który wystawił piłkę na 13. metr do Bidy, lecz tym razem młody Jagiellończyk nie zachował się najlepiej i fatalnie skiksował.
Najpierw fajerwerki, następnie pilnowanie wyniku
Po zmianie stron tak ciekawie już nie było. A może inaczej. Nie było już tak efektownie, bo Jaga skupiła się bardziej na zabezpieczeniu własnej bramki i wyprowadzaniu kontrataków. Po jednym z nich obok słupka uderzył Mudrinski, dla którego tak ogólnie starcie w Gdyni nie było szczególnie udane. Z pewnością Ireneusz Mamrot oczekuje od Serba zdecydowanie więcej. Były zawodnik FK Cukaricki biegał po murawie równo przez godzinę i zanim oddał wspomniany przed chwilą strzał, trudno było go dostrzec na placu zmagań.
Cofnięcie się białostockiego zespołu poskutkowało tym, że między 60. a 68. minutą gospodarze kilka razy napędzili strachu defensorom Jagi. Najgroźniej pod bramką Damiana Węglarza było wtedy, gdy z dystansu kapitalnie przymierzył Antonik. Na szczęście młodzieżowiec Arki trafił tylko w poprzeczkę.
Ostatnie fragmenty spotkania to już dużo walki, mało gry w piłkę i… gol Tarasa Romanczuka. Tak, wydawało się, że skoro tempo meczu siadło, to więcej bramek już nie zobaczymy, a jednak kapitan Jagiellonii zdołał jeszcze raz pokonać Steinborsa. Taras uczynił to, oddając bardzo ładny strzał głową.
Podsumowując, Żółto-Czerwoni zaczęli sezon idealnie, bo wygrali pewnie, a w pierwszej połowie wyglądali wręcz perfekcyjnie, jednak z przesadnym optymizmem należy jeszcze poczekać. To był dopiero pierwszy mecz, a na dodatek za rywala stanowiła Arka, czyli - zdaniem bukmacherów - jeden z głównych kandydatów do spadku.
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:3 (0:2)
Bramki: Bartosz Bida 6, Jesus Imaz 18, Taras Romanczuk 80
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Adam Danch, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Kamil Antonik, Azer Busuladzić (80' Rafał Siemaszko), Adam Deja, Goran Cvijanović (46' Michał Nalepa), Maciej Jankowski - Aleksandyr Kolew (46' Mateusz Młyński)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Nemanja Mitrović, Zoran Arsenić, Guilherme - Bartosz Bida (60' Patryk Klimala), Taras Romanczuk, Martin Pospisil, Jesus Imaz (77' Marko Poletanović), Tomas Prikryl - Ognjen Mudrinski (60' Martin Kostal)
rafal.zuk@bialystokonline.pl