Tajemnicze Podlasie. Poznaj legendy, o których na pewno nie słyszałeś!

2024.02.23 15:50
Jak powstał Monaster w Supraślu? Dlaczego do dziś pamiętamy o Hetmanie Branickim? Czy wiedzieliście, że w naszych lasach żyły demony? Poznaj legendarne dzieje Podlasia!
Tajemnicze Podlasie. Poznaj legendy, o których na pewno nie słyszałeś!
Fot: Pixabay

Legenda rusińska o powstaniu Monasteru w Supraślu

Wszystko zaczęło się, gdy wojewoda Aleksander Chodkiewicz osiedlił się w Gródku. Był to człowiek pobożny i uczciwy. Postanowił sprowadzić na swoje ziemie mnichów ze świętej Góry Athos oraz z Ławry Pskowsko-Pieczerskiej w Kijowie. Duchowni mieli sprawować duchową pieczę nad miastem i wszystkimi jego mieszkańcami.

Mnisi żyli w samotności, a całe dnie upływały im na modlitwie. Głośne, pełne życia miasto nie przypadło im więc do gustu. Poprosili Chodkiewicza o przeniesienie w spokojniejsze miejsce, którego wybór miał być kwestią bożej opatrzności.

Wykonano drewniany krzyż i spuszczono go z prądem rzeki. Przez dwa kolejne dni mnisi podążali za płynącym krzyżem i bacznie obserwowali jego losy. Zatrzymał się on na Suchym Hrudzie. Było to wówczas dzikie i niedostępne ludziom miejsce. Tak powstał będący dziś chlubą Supraśla Monaster. Od wielu lat jest to miejsce kultu religijnego oraz tworzenia pięknych ikon prawosławnych.

Legenda polska o dobroci Hetmana

Do dnia dzisiejszego w Choroszczy stoi urokliwy, barokowy pałacyk. Mieszkał w nim kiedyś sam hetman koronny, Jan Klemens Branicki. Budynek był letnią rezydencją jego znamienitego rodu.

Pewnego wieczoru, pogrążony w rozmyślaniach Hetman przechadzał się po parku. Jego uwagę zwróciła pochłonięta zbieraniem gałązek na opał stara kobieta. Widok ten bardzo zdenerwował Branickiego, ponieważ pospólstwo nie miało wstępu na teren rezydencji.

Staruszka opowiedziała mu swoją historię. Potrzebowała opału, ponieważ zajmowała się osieroconymi wnukami. Starość dawała się jej już okrutnie we znaki, ale dzielna kobieta robiła wszystko co tylko w jej mocy, aby zadbać o ukochane sieroty. Wzruszony Hetman podarował jej kilka złotych monet, aby mogła nabyć opał i chleb dla siebie i dzieci.

Po powrocie do pałacu Branicki zajął się pracą. Gdy zegar w jego komnacie wybił północ nastał przeraźliwy chłód. Oczom Hetmana ukazała się zjawa zmarłego syna staruszki, której pomógł. Duch podziękował mu za jego dobroć. Powiedział, że dobra materialne są nietrwałe i dają sławę tylko za życia. Jednak moralność, dobroć i hojność czynią nas nieśmiertelnymi.

Od tego pamiętnego wieczoru, nasz Hetman zajął się działalnością społeczną. Sponsorował szpitale i wybudował sierociniec. Duch syna staruszki miał więc rację. Po dziś dzień wspominamy przecież Branickiego, jako człowieka o wielkim i złotym sercu.

Legenda tatarska o krawczyku, diable i niedźwiedziu

Żył sobie kiedyś pewien poczciwy krawiec. Pomimo tego, że był on mistrzem w swoim fachu, wciąż był niedoceniany przez miejscowych. Ciągnęła się bowiem za nim niechlubna historia.

Pewien szanowany w mieście mężczyzna oskarżył go o kradzież drogiego materiału. Zauważył on, że szata, której uszycie zlecił poczciwemu krawcu miejscami prześwituje tanim suknem. Stało się tak, ponieważ przyniósł on za mało owego materiału, a nasz bohater, z dobroci serca chciał stworzyć zamówiony strój pomimo tego.

Zleceniodawca groził, że nikt więcej nie będzie chciał szyć ubrań u takiego złodziejaszka. Krawczyk był zrozpaczony. Postanowił opuścić miasto, które nie umiało docenić jego talentu. Wędrując spotkał on diabła, który również stał się ofiarą ludzkiego okrucieństwa. Jego mała, wątła postać obwiniana była za całe zło tego świata. Połączeni poczuciem niesprawiedliwości podróżowali odtąd razem.

Wkrótce, spotkali kolejną nieszczęśliwą i niesprawiedliwie osadzoną duszę. Na ich drodze stanął niedźwiedź, którego oskarżono o zjadanie zwierząt hodowlanych w pobliskich wioskach. Zwierzę twierdziło, że za poczynione wieśniakom szkody odpowiedzialne były wilki i lisy. Cała wina spadła jednak na niego.

Niezwykłe trio zdecydowało się osiedlić na polanie w samym sercu lasu. Wybudowali domek i wiedli spokojne, szczęśliwe życie z dala od ludzi, którzy wyrządzili im krzywdę. Pewnego dnia diabeł z krawcem wybrali się na poszukiwania drewna. Chatki miał pilnować niedźwiedź. Nagle, zjawił Demon Leśny - Diw. Pobił strażnika aż do nieprzytomności, wyjadł i wypił całe zapasy domowników i poczynił zniszczenia we wnętrzu chatki. Po powrocie diabełek i krawiec wypytywali niedźwiedzia o to, co wydarzyło się pod ich nieobecność. Ten jednak wstydził się wyznać im prawdę.

Następnego dnia chatka została pod strażą diabła. Krawiec z niedźwiedziem wybrali się do lasu po niezbędny opał. Wizyta Diwy przebiegła w ten sam sposób jak poprzedniego dnia. Diabeł również nie miał jednak odwagi opowiedzieć swoim towarzyszom o wizycie małego demona.

Trzeciego dnia na straży został krawiec. Oczywiście, wkrótce pojawił się intruz. Tym razem jednak, roztropny mężczyzna podstępem zwabił go do lasu, a następnie unieruchomił i bił. Wkrótce dołączyli do niego jego towarzysze. Wszyscy zaczęli przechwalać się swoją odwagą i przypisywać sobie zasługi przy pokonywaniu demona.

Krawiec postanowił zadrwić ze swoich towarzyszy i powiedział im, że dobrze, że są tacy odważni, ponieważ demon właśnie kroczy w stronę chatki wraz z małą armią swoich znajomych. Niedźwiedź i diabeł uciekli w popłochu.

Tak oto poczciwy krawiec został w chatce sam. Wiódł spokojne i szczęśliwe życie. Wrócił do swojego rzemiosła i szył odtąd stroje wędrowcom, którzy pojawiali się w pobliżu miejsca jego zamieszkania. Wkrótce doczekał się zasłużonej sławy.

Więcej podlaskich legend znajdziecie w artykule: Poznaj cztery niesamowite legendy i magiczne stwory. Podlasianie też mają swojego smoka!

Zofia Kondraciuk
24@bialystokonline.pl

1575 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39