Z zeznań najbliższych osób Krzysztofa K. wynikało, że 24-latek był zwyczajnym, spokojnym człowiekiem. Nigdy nie stawał się agresywny, nawet po spożyciu alkoholu. Nie mógł on zatem sprowokować ochroniarzy z klubu.
Tragedia wydarzyła się w zeszłoroczne święta wielkanocne. 24-letni Krzysztof K. bawił się wtedy ze znajomymi w jednej z białostockich dyskotek w centrum miasta. W pewnym momencie brat 24-latka został wyprowadzony przez ochronę przed klub. Przyczyną było agresywne zachowanie mężczyzny. Za bratem ruszył także Krzysztof K. Na powrót do klubu nie pozwoliła im już ochrona. W trakcie przepychanki 24-letni Krzysztof K. został uderzony przez jednego z ochroniarzy w twarz. Mężczyzna upadając, uderzył głową o betonowy chodnik. Ochrona wciągnęła go do środka, zamykając drzwi. W końcu jednak mężczyzna został porzucony przed klubem. Krzysztof K. trafił do szpitala z krwiakiem i obrzękiem mózgu. 24-latek zmarł dwa dni później.
Na ławie oskarżonych zasiada łącznie osiem osób. Najcięższy zarzut - ciężkiego uszkodzenia ciała, czego skutkiem była śmierci - usłyszał Piotr G. To właśnie on uderzył 24-latka w twarz, po czym mężczyzna upadł.
lukasz.w@bialystokonline.pl