Defensywa jest do poprawy
- Gratuluję zwycięstwa gościom. Dziękuję kibicom, nie tylko za wysoką frekwencję, ale też za wspaniały doping i wsparcie. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Raz porażką, a dwa - jej rozmiarami. Nie możemy rozpoczynać starcia od stanu 0:1 - w ten sposób pomeczową konferencję prasową zaczął Adrian Siemieniec, trener mistrzów Polski.
W dalszej części wypowiedzi opiekun białostoczan odniósł się m.in. do pozytywnej reakcji drużyny po szybko straconym golu, jednak nie dała ona zbyt wiele, bo w późniejszej fazie pojedynku defensywa Jagiellonii znów się nie popisała i spotkanie skończyło się bolesną porażką.
- Zbyt łatwo straciliśmy pierwszą bramkę. Nie możemy zachowywać się w taki sposób i tak tracić gola na samym początku spotkania. Mimo to po tym trafieniu dla gości zdecydowanie przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem, a mecz był z naszej strony bardzo intensywny. Chciałbym, aby tak właśnie te starcia wyglądały. Dominowaliśmy, byliśmy praktycznie cały czas w polu karnym. Ten dobry fragment do przerwy na wodę skończył się odwróceniem prowadzenia Cracovii i wyjściem na stan 2:1. Następnie za szybko straciliśmy bramkę na 2:2. Mecz wrócił do momentu, w którym Cracovia chciała się znajdować, czyli otwarty wynik i kontrolowanie starcia poprzez atak szybki i szukanie swoich szans przy stałych fragmentach. Tak też te bramki padały. Trzecia padła po aucie, a czwarta zamknęła mecz i była konsekwencją tego, że przesunęliśmy większą liczbę zawodników do przodu. Nie dokonywałbym już głębszej analizy tej ostatniej bramki, bo to scenariusz spotkania wymusił na nas pewne zachowania. Trudno jest wygrać mecz, jeżeli traci się cztery gole. Musimy się nad tym pochylić. Przegraliśmy mecz, musimy to zaakceptować, już nic nie zmienimy. Musimy patrzeć na to, co jest przed nami, zregenerować się, popracować i przygotować się do starcia z Ajaxem - oznajmił 32-latek.
Mistrz Polski ma co poprawiać
W sobotę Cracovia groźna była przede wszystkim po stałych fragmentach. To właśnie one zadecydowały o wyniku spotkania.
- Nie można dawać przeciwnikowi dużo przestrzeni w polu karnym. Szczególnie przy stałych fragmentach, które są fragmentami statycznymi, można się do nich przygotować i zorganizować je w odpowiedni sposób. Trzeba wykazać się wtedy koncentracją i determinacją w pojedynkach. Będziemy o tym rozmawiać. Nie przystoi nam tracić na swoim boisku czterech bramek - powiedział Siemieniec.
Co ciekawe, Duma Podlasia, biorąc pod uwagę stałe fragmenty gry, słabo spisała się nie tylko we własnym polu karnym, ale też w szesnastce przeciwnika. Dośrodkowania białostoczan z rzutów rożnych czy rzutów wolnych nie przynosiły żadnego zagrożenia.
- Trzy na cztery bramki Cracovia strzeliła nam po stałych fragmentach gry, jedną zdobyła po kontrze. Nie wiem, jak wyglądają statystyki, ale wizualnie mam wrażenie, że dzisiaj mieliśmy dużo stałych fragmentów gry, szczególnie rzutów rożnych. Z pewnością w takim meczu to jest element, który dobrze byłoby wykorzystać na swoją korzyść. Bardzo często ten element decyduje. Rozmawiamy o tym, pochylamy się nad tym. Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jako tanie usprawiedliwienie, jestem ostatni, który chce iść w tę stronę, ale charakterystyka obu zespołów jest inna. Cracovia jest budowana i profilowana w inny sposób, a stałe fragmenty to z pewnością jest element, na którym chce bazować i wykorzystywać go w efektywnym punktowaniu. To nas oczywiście nie usprawiedliwia. Powinniśmy szukać takich rozwiązań i możliwości, żeby zrobić użytek ze stałych fragmentów. Zgadzam się, że ten element nie funkcjonuje u nas tak, jak powinien. Będziemy musieli się nad tym pochylić i coś z tym elementem zrobić - w ten sposób zakończył swą wypowiedź Adrian Siemieniec.
Sobotni mecz skomentował również szkoleniowiec gości.
- Gratuluję drużynie i sztabowi zdobycia trzech punktów. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przyjechaliśmy na bardzo wymagający teren, do obecnego mistrza Polski. Nie jest łatwo wygrać w Białymstoku, a my to zrobiliśmy. Myślę, że po naszej strzelonej bramce na 1:0 zagraliśmy zbyt zachowawczo. Nie chcę powiedzieć, że ten gol nas przestraszył, ale straciliśmy trochę intensywności i wiary w to, że możemy zdobyć kolejną bramkę i to się skończyło sytuacją, że przegrywaliśmy 1:2. Bardzo ważne było dla nas to, że potrafiliśmy się podnieść, doprowadzić do wyrównania, strzelić następnie jedną bramkę więcej i w końcówce podwyższyć wynik spotkania na 4:2. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to jest dopiero początek sezonu i nadal musimy być skoncentrowani na tym, co robimy. W szczególności ostatnie dwa mecze nie mogą nas uśpić - powiedział po triumfie w stolicy Podlasia Dawid Kroczek, trener Cracovii.
rafal.zuk@bialystokonline.pl