Ostatnie słowo należało do Jagi
Duma Podlasia przerwała w niedzielę (16.05) serię 5 spotkań bez zwycięstwa, aczkolwiek triumf nad Lechią łatwo białostoczanom nie przyszedł. Żółto-Czerwoni kapitalnie weszli w domowe starcie, ale z czasem to gości osiągnęli większą przewagę.
- To spotkanie było dla kibiców na pewno bardzo emocjonujące, bo tych sytuacji z jednej i drugiej strony było sporo. Dużo walki i przede wszystkim zaangażowania z obu stron. Lechia walczyła o inne cele, my o zupełnie inne. W tym ostatnim meczu walczyliśmy o to, żeby zakończyć ten sezon z twarzą i na urlopy udać się w nieco lepszych nastrojach. Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze, bo było na początku z naszej strony kilka sytuacji. Był rzut karny dla nas, a później zaczęła się już taka wymiana ciosów, bo zarówno Lechia jak i my próbowaliśmy swoich akcji. Druga połowa to już większa dominacja ze strony gości, którzy stwarzali sobie sytuacje. Padła wyrównująca bramka, ale to my zadaliśmy ten ostatni cios, który bardzo nas ucieszył - powiedział po domowym starciu z Lechią Rafał Grzyb, trener Jagiellonii.
Szkoleniowiec Dumy Podlasia pokusił się też o szybkie podsumowanie całych rozgrywek. Choć białostoczanie prezentowali się przez wiele miesięcy słabo, to jednak przy odrobinę lepszych wiatrach sezon 2020/2021 mógł się zakończyć nawet lokatą numer 4.
- Ten sezon nie był łatwy. Nie jesteśmy na tym miejscu, jakiego oczekiwaliśmy. W pewien sposób sami sobie byliśmy przeszkodą, bo sytuacje, do których doprowadzaliśmy podczas spotkań, powodowały w nas niepewność i za każdym razem, w paru meczach, w których teoretycznie można było nawet pokusić się o zwycięstwo, my w głupi sposób traciliśmy bramki. I tak ten sezon wyglądał, że przeplataliśmy lepsze spotkania z gorszymi. Brakowało stabilizacji, serii zwycięstw, która mogłaby zespół ponieść. I tego najbardziej żałujemy, bo można powiedzieć, że w tym sezonie nawet o to 4. miejsce dało się spokojnie powalczyć - dodał 38-letni opiekun Jagi.
Przeciwnicy czują złość
Żółto-Czerwoni wygrywając, pozbawili Lechię awansu do europejskich pucharów. Trener gości nie ukrywał rozczarowania faktem, że jego drużyna nie będzie miała okazji grać przeciwko innym zespołom Starego Kontynentu. Piotr Stokowiec dawał jasno do zrozumienia, że to m.in. kontrowersyjne decyzje arbitrów nie pozwoliły, by to właśnie klub z Gdańska zajął 4. miejsce w Ekstraklasie.
- Jestem wściekły i zły po tym meczu, bo można powiedzieć, że wymknęły się nam puchary o włos. Zadecydowały detale i być może jedna z nieuznanych bramek. Szczególnie ta nieuznana Flavio, gdzie rzekomo było zagranie ręką, budzi niesmak, bo według mojej opinii Bida przy rzucie karnym również pomógł sobie ręką przy zagraniu i nie mam pojęcia, dlaczego nie zostało to sprawdzone. Na pewno stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych sytuacji, a ta nieuznana bramka trochę wybiła nas z rytmu, bo to był bardzo ważny moment spotkania - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Piotr Stokowiec, szkoleniowiec Lechii.
Przypomnijmy, że Jagiellonia w sezonie 2020/2021 została ostatecznie sklasyfikowana na 9. miejscu. Gdańszczanie zajęli pozycję numer 7.
rafal.zuk@bialystokonline.pl