- Od 29 maja do 31 grudnia 2015 roku wystawiliśmy 3353 mandaty za przejazd na czerwonym świetle – informuje Joanna Szerenos-Pawlicz, rzecznik białostockiej straży miejskiej.
Straż zajmowała się nagraniami jednak tylko do końca ubiegłego roku. Później nagrania, którymi nie zdążyli się zająć, przekazali policji.
- Wszystkie nagrania, których nie zdążyliśmy przeanalizować do końca roku, zostały przekazane policji. To ona będzie teraz wysyłała wezwania do osób, które wjechały na skrzyżowanie na czerwonym świetle - dodaje Szerenos-Pawlicz.
Uprawnienia straży miejskiej odebrano i nikomu nie przekazano
Policja zajmuje się jednak zdarzeniami, które miały miejsce w 2015 roku. Co więc dzieje się z tymi w 2016 roku? Straż miejska nie wiedziała, kto przejął jej obowiązki od stycznia tego roku. Nie ma co się dziwić - okazuje się, że nikt.
- Zgodnie z przepisami, które zmieniły się w lipcu 2015 roku, odebrano straży miejskiej prawo do wystawiania mandatów za przejazd na czerwonym świetle, który został zarejestrowany na zamontowanych w Białymstoku kamerach – poinformowała Katarzyna Ramotowska, rzecznik urzędu miejskiego w Białymstoku.
Rejestratory umieszczone na skrzyżowaniach wciąż nagrywają kierowców, którzy łamią przepisy i przejeżdżają przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Nikt jednak się nimi na chwilę obecną nie zajmuje.
- Nagrania są przetrzymywane w systemie, tak jak to było do tej pory. Jak przepisy określą, kto ma się nimi zająć, wówczas ponownie będą analizowane i powiadomienia będą ponownie wysyłane do kierowców – dodaje Ramotowska.
Kierowcy unikną mandatów?
Tyle, że zgodnie z prawem, mandat za przejazd na czerwonym świetle zarejestrowany na jednej z pięciu kamer musi być wystawiony w ciągu 180 dni. Jeśli np. ktoś pierwszego stycznia złamał przepisy i do końca czerwca nie dostanie wezwania, to już nie powinno być ono do niego wysłane.
- Jeżeli do tego czasu nie będą uregulowane w tej sprawie przepisy, to teoretycznie może dojść do takiej sytuacji - dodaje rzecznika UM.
Kierowcy, którzy przejechali na czerwonym świetle, mogą spodziewać się kary do 500 zł i 6 punktów karnych. Dotychczas wraz z zawiadomieniem otrzymywali zdjęcie ze zdarzenia. Mogli też później obejrzeć nagranie.
Kamery znajdują się na pięciu białostockich skrzyżowaniach: Piastowska – Branickiego, Jana Pawła II – Sikorskiego, Hetmańska – Popiełuszki, Antoniuk Fabryczny – Gajowa oraz Popiełuszki – Wrocławska – Sikorskiego.
Urządzenia każdemu zarejestrowanemu kierowcy robią trzy zdjęcia.
System zarządzania ruchem kosztował miasto 28 mln. zł.
justyna.f@bialystokonline.pl