Konsultacje to hasło, broszury, konkurs i piknik, a także spotkania z organizacjami ekologicznymi, radnymi i dziennikarzami. Tak w skrócie je przedstawił Stanisław Gastoł z firmy Południe II. Najmniej chyba w nich było przeciętnych białostoczan.
- Lokalizacja spalarni to nie tylko kwestia demokracji, ale także prawa - twierdzi wiceprezydent miasta, Adam Poliński. - Gdyby 99,9% mieszkańców chciało zlokalizować ją w jakimś miejscu, a byłoby to niezgodne z prawem, nic by z tego nie wyszło - dodawał.
- Problemy lokalizacji spalarni są tematem drażliwym nie tylko u nas, ale we wszystkich miastach europejskich - wypowiadał się Janusz Mikuła, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Mikuła wyjaśniał, że konsultacje społeczne w świetle prawa polegają tylko na wyłożeniu wglądu do raportu oddziaływania na środowisko. Spalarnie, zdaniem Mikuły, i tak muszą powstać - tylko Bułgaria i Rumunia mają gorsze od Polski wyniki w gospodarce odpadami. Jeśli teraz tego nie zrobimy, za unijne pieniądze, za kilka lat samorządy będą musiały sobie same poradzić z ich budową.
W zdaniem ekspertów w Polsce ma szansę powstać 6 do 7 spalarni odpadów, w tym w Białymstoku. Na liście indykatywnej (zawierającej projekty istotne dla gospodarki) jest ich 12, jednak przy połowie z nich prace nie są na tyle zaawansowane, by zdążono zbudować je w wyznaczonym przez Komisję Europejską czasie.
Obecnie jest analizowanych ponad tysiąc uwag i wniosków wniesionych do raportu środowiskowego dotyczącego białostockiej spalarni. Jeszcze w lutym zostanie przedstawiona jego poprawiona wersja. Po drugim przedłożeniu raportu miasto będzie musiało oczekiwać decyzji Sanepidu i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.