Głowy zostały zresetowane
Zawodnicy Jagiellonii niedawno mieli kolejny piłkarski maraton, dlatego na reprezentacyjną przerwę czekali z utęsknieniem. Teraz jednak pora wrócić do walki o punkty, bo czas 12 dni bez meczu właśnie dobiega końca.
- Ten okres był potrzebny, ponieważ za nami bardzo intensywne dni. W pierwszym tygodniu zawodnicy mieli czas wyłącznie dla siebie, ale zapracowali na ten odpoczynek i nie mam na myśli wyłącznie aspektu fizycznego, bo mecze pokazały, że tego nie potrzebowaliśmy, tylko mentalnego. Tak regularne granie to duże obciążenie, a my chcieliśmy podtrzymać poczucie głodu, szczególnie głodu mentalnego. Chcąc to utrzymać, trzeba dać wolne głowie oraz całemu organizmowi. W tym czasie chłopaki trenowali indywidualnie według przygotowanych rozpisek. Drugi tydzień upłynął już zgodnie z mikrocyklem rozpoczętym w ubiegłym tygodniu. Może nie był on klasyczny, ale taki, który zazwyczaj mamy przy terminarzu zakładającym jedno spotkanie w tygodniu - mówi Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
W teorii Duma Podlasia nie powinna mieć tuż po reprezentacyjnej przerwie trudnej przeprawy, bo rywalem białostoczan będzie ostatni w tabeli Śląsk Wrocław, który w lidze wygrał w tym sezonie tylko raz. Jak jednak wszyscy dobrze wiemy, starcia z takimi zespołami nie zawsze kończą się happy endem.
- Idealny przeciwnik to dla trenera brzmi jak pułapka. W tej sytuacji wszystko, co wydaje się być oczywiste, jednocześnie może okazać się także zagrożeniem. Nie ma znaczenia, w którym miejscu jest obecnie Śląsk. Nawet nasze podejście do meczów pucharowych z niżej notowanymi rywalami pokazuje, że każdy mecz traktujemy jak finał i nie ma mowy o innym podejściu. Wiele razy to powtarzałem, ale powtórzę raz jeszcze. Nikt nie wygrał przed meczem, a wielu przegrało. Weszliśmy na pewien poziom standardów dotyczących naszego podejścia, zaangażowania, determinacji, mentalności, której wymagamy, odpowiedzialności. Uważam, że dzisiaj Śląsk jest w stanie zagrać, nawet seriami, bardzo dobrze i może wygrywać. Owszem, są w trudnym momencie, ale tak również bywa w piłce. Musimy być skupieni na sobie, swoich zadaniach, ponieważ to może być ten mecz, w którym Śląsk pokaże swój potencjał. Wyłączamy się ze spekulacji, przepowiedni, skupiamy się na meczu, który będzie trudny, ale chcemy udowodnić swoją wyższość - oznajmia Siemieniec.
Osłabień nie brakuje
Reprezentacyjna przerwa pozwoliła Jagiellończykom odpocząć, ale przyniosła też jeden bardzo negatywny skutek. Otóż podczas gry z orzełkiem na piersi kontuzji doznał Taras Romanczuk i kapitana Dumy Podlasia w kilku najbliższych meczach na murawie zabraknie. Dodatkowo na Chorten Arenie szkoleniowiec Jagi nie skorzysta również z usług Michala Sacka i Afimico Pululu.
- Taras nie będzie do mojej dyspozycji, a długość jego absencji jest trudna do przewidzenia. Przy tak napiętym terminarzu w naszym przypadku jeden dzień to często decyzja o grze lub jej braku. Jako trener analizuję tę sytuację na bieżąco, będę chciał pomoc Tarasowi wrócić do pełnej sprawności i decyzje będą podejmowane z meczu na mecz. W piątek Tarasa zabraknie, a kolejne spotkania pokażą, kiedy do nas powróci. Chcę także pokazać, że wierzę w zawodników, których mam w szatni, a którzy zastąpią Tarasa i pomogą drużynie. Ten uraz eliminuje naszego kapitana na tydzień, dwa, może 10 dni. Każdy kolejny dzień przybliża nas do powrotu Romanczuka na boisko. Z pozostałych rekonwalescentów do zdrowia i pełnej dyspozycji wrócił Mateusz Skrzypczak, który trenuje na pełnych obrotach i jest do mojej dyspozycji. Co do zastępstw dla pauzujących za kartki Sacka i Pululu to nie jestem jeszcze pewien swoich zmian - powiedział Adrian Siemieniec.
Mecz Jagiellonia - Śląsk rozpocznie się w piątek o godz. 20.30. W poprzednim sezonie Żółto-Czerwoni mierzyli się z wrocławianami trzykrotnie. W Białymstoku (w lidze i Pucharze Polski) dwa razy górą byli zawodnicy Dumy Podlasia, a na Dolnym Śląsku triumfował zespół prowadzony wówczas przez Jacka Magierę.
rafal.zuk@bialystokonline.pl