Sprawa dotyczy wydarzeń z końca stycznia 2014 roku. W jednym z mieszkań na osiedlu Piasta w Białymstoku przebywało pięć osób. Nagle jeden z imprezowiczów zaczął kłócić się z gospodarzem. Przyczyną było zniknięcie butów. Między mężczyznami wywiązała się prawdziwa bójka. Marek R. został ranny w nogę, gdzie Robert Z. ugodził go nożem. Ranny jednak nie pozostał mu dłużny, najpierw rzucił w niego telewizorem, a następnie szafką. Do bójki przystąpili pozostali imprezowicze. 34-latek został bardzo dotkliwie pobity - zmarł. Wszyscy oskarżeni zostali zatrzymani na miejscu tragedii.
Przed białostockim sądem do stawianych zarzutów przyznała się tylko jedna kobieta, która ma postawiony zarzut nieudzielenia pomocy pobitemu. Inni próbują pokazać, że to była zwykła przepychanka (śledczy zarzucają im pobicie ze skutkiem śmiertelnym). Co prawda bili ofiarę, ale żaden z tych ciosów nie był śmiertelny.
Oskarżeni próbowali udowodnić, że śmierć 34-latka miała związek z wypadkiem, do jakiego doszło dzień przed imprezą. Marek R. wpadł wtedy pod samochód. Prokuratura jednak uważa, że największym agresorem w grupie był Robert Z., bo to on rozpoczął całą bójkę. Kolejna rozprawa odbędzie się w przyszłym tygodniu.
lukasz.w@bialystokonline.pl