Incydent podczas wiecu
We wtorek (6.07) przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył proces dotyczący naruszenia nietykalności cielesnej nastolatki. Chodzi o zdarzenie z 20 czerwca 2020 r., do którego doszło w czasie wiecu wyborczego Andrzeja Dudy w Białymstoku. Na miejscu pojawiły się działaczki Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Trzymały transparent, kartonowy napis z pytaniem: "A co z klimatem?".
W pewnym momencie starszy mężczyzna podszedł do jednej z dziewczyn, uniósł jej bluzkę i odsłonił fragment piersi. Po czym szybko odszedł. Jak wynika z zeznań zarejestrowanych jeszcze przed procesem, 71-latek nie przyznał się do winy. Twierdził, że nie dotykał dziewczyny, nie podniósł jej bluzki. "Ona mogła by być moją córką. Zwróciłem jej tylko uwagę" - tak tłumaczył śledczym.
Z kolei 17-latka na etapie postępowania przygotowawczego mówiła, że tego dnia było gorąco i dlatego nie miała na sobie bielizny, a koszulka była krótka. Tłumaczyła, że trzymała ręce w górze, więc widać było jej brzuch. W pewnym momencie podszedł do niej starszy mężczyzna i powiedział "może już w ogóle zdejmiesz tę koszulkę?". Po czym złapał dziewczynę za ubranie i na chwilę je uniósł, co spowodowało, że widać było prawą pierś. "Żadnego kontaktu, popchnięcia nie było" - zaznaczyła. Mężczyzna odszedł a ona poinformowała o wszystkim policjantów. Sąd odczytał także m.in. zeznania matki dziewczyny, która relacjonowała, że córka do niej zadzwoniła i mówiła, że "dziadki ich popychają i wyzywają od komunistów".
Z kolei dwie inne dziewczyny, które w dniu zdarzenia także trzymały transparent, zeznały jeszcze zanim sprawa trafiła do sądu, że były zaczepiane, uderzane parasolkami, szczególnie przez starsze osoby. Zgodnie z ich wersją starszy mężczyzna zaczął coś mówić do 17-latki, machnął ręką, chwycił za koszulkę i odsłonił jedną z piersi. A dziewczyna odwróciła się i płakała. Było jej wstyd.
Strony się dogadały
Rozprawa została przeprowadzona pod nieobecność oskarżonego, oskarżycielki oraz świadków. Okazało się, że przed procesem strony zawarły ugodę. Drugą z rzędu, ponieważ pierwsze mediacje zakończyły się niepowodzeniem. Obydwu stronom zależy na umorzeniu postępowania. Nastolatka nie chce nawet zadośćuczynienia.
- Pomiędzy stronami doszło do porozumienia. Czyn, który miał miejsce, jest naganny. Między stronami odbyła się szczera rozmowa - mówił we wtorek pełnomocnik nastolatki Adam Kuczyński. - Oskarżony pod wpływem emocji zachował się tak, jak się zachował. Zrozumiał swoje postępowanie - dodał mecenas.
Porozumienie stron potwierdził także przedstawiciel 71-latka mecenas Rafał Goździewski:
- Strony zgodnie oświadczyły, że doszło do porozumienia. Podczas ugody wyjaśniono wszystkie sporne kwestie. Zaistniały burzliwe emocje. Zadziałał głos rozsądku.
To, czy sąd przychyli się do stanowiska stron, okaże się 9 lipca.
dorota.marianska@bialystokonline.pl