Śmierć w Łapach
Do zdarzenia doszło pod koniec lipca 2023 roku na boisku szkolnym przy Szkole Podstawowej nr 1 w Łapach (powiat białostocki). Początkowo prokuratura oskarżyła nastolatka o spowodowanie obrażeń ciała. Jednak po śmierci 20-latka, po konsultacji z biegłymi z zakresu medycyny sądowej, która miała na celu wykluczenie, czy ofiara nie cierpiała na choroby mogące wpłynąć na zgon, zarzut zmieniono na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Oskarżony 19-latek przyznał się do zadania jednego ciosu w twarz, tłumacząc, że działał w obronie swojego kolegi. Prokuratura uznała, że doszło do co najmniej jednego uderzenia w lewą część twarzy, po którym 20-latek upadł na trawę. Z ustaleń wynika, że śmiertelny uraz głowy, powodujący krwawienie i obrzęk mózgu, wynikał z uderzenia, a nie upadku na podłoże.
Podczas procesu oskarżony, będący uczniem piątej klasy technikum, nie chciał dodatkowo wyjaśniać okoliczności zdarzenia, ale potwierdził zeznania złożone w śledztwie. Z relacji wynika, że incydent miał miejsce na szkolnym boisku w Łapach, gdzie grał w koszykówkę ze znajomymi. Podczas przerwy do oskarżonego podeszło dwóch chłopaków, których znał z widzenia, i zaczęli go prowokować, obrażając jego dziewczynę.
Najpierw doszło do szarpaniny z jednym z napastników, a chwilę później dołączyło dwóch kolejnych, w tym 20-letnia ofiara. Cios został wymierzony w reakcji na uderzenie lub próbę uderzenia kolegi oskarżonego. Po uderzeniu 20-latek upadł na trawę i stracił przytomność. Wezwano policję i pogotowie, a mimo podjętej reanimacji, jego stan był krytyczny. Został przewieziony do szpitala w Białymstoku, gdzie po trzech dniach zmarł.
Sprawa została odroczona
W początkowej wersji wydarzeń, policjanci dowiedzieli się, że na miejsce incydentu przybyły inne osoby, z których jedna zaczęła szarpać się z 20-latkiem. Kiedy ten stracił przytomność, napastnicy mieli się ulotnić. Ostatecznie zatrzymano jednak 19-latka, który przyznał się do winy. Stwierdził, że zadał tylko jeden cios, ale nie był pewien, czy ofiara faktycznie uderzyła jego kolegę, czy tylko próbowała to zrobić.
Na czwartkowej (10 października) rozprawie zeznawali rodzice zmarłego. Opowiadali o chwili, w której dowiedzieli się o pobiciu swojego syna. Matka relacjonowała, że lekarze w szpitalu od razu poinformowali ich, iż stan syna jest krytyczny i nie dają mu żadnych szans na przeżycie. Zaznaczyła także, że jej syn był osobą spokojną, unikającą konfliktów.
Odnosząc się do 19-latka, matka zmarłego wyraziła wątpliwości co do jego skruchy. Proces został odroczony do połowy stycznia, kiedy to sąd rozpocznie przesłuchania kilkunastu świadków. Przed rozpoczęciem rozprawy obrońca oskarżonego złożył wniosek o wyłączenie jawności postępowania, jednak sąd odrzucił ten wniosek, uwzględniając stanowisko oskarżycieli posiłkowych.
24@bialystokonline.pl