Potrzeba więcej sprytu
To Górnik był w Zabrzu przez dłuższy czas stroną dominującą, to gospodarze stworzyli sobie więcej dogodnych okazji do zdobycia gola. W ekipie prowadzonej przez Jana Urbana szwankowała jednak skuteczność, a dodatkowo dobrze dysponowany w poniedziałkowy (14.02) wieczór był bramkarz Jagi - Zlatan Alomerović. Choć piłkarzom Dumy Podlasia przy straconym golu znów zabrakło pewnego rodzaju sprytu, to ostatecznie finał zawodów był dla białostoczan szczęśliwy. Triumf po golu w 93. minucie spotkania może sprawić, że drużyna nabierze wiatru w żagle.
- Przed tygodniem mówiłem, że brakuje nam boiskowego cwaniactwa. Przy straconej bramce przez trzy, cztery minuty graliśmy w osłabieniu i nikt nie potrafił przerwać tej akcji, ani nie mogliśmy zrobić zmiany. Dla mnie było to niezrozumiałe. Zresztą wyraziłem swoją opinię zaraz w przerwie. Zmiany, które poczyniliśmy, wprowadziły pewien komfort w naszych poczynaniach i było widać, że zaczynamy łapać rytm, także bardzo się cieszę, że być może zawodnicy uwierzyli. Jest to następy krok w naszej piłkarskiej edukacji. Młodzi piłkarze zaczynają wierzyć w to, co robimy. Szczególnie właśnie dla nich takie zwycięstwo, w takich okolicznościach, jest ważne. To jest bardzo dobry czas, by uwierzyć w to, co robimy, lecz z drugiej strony czeka nas za kilka dni następne spotkanie. Przed nami więc następny trening, następny dzień, następny mecz mistrzowski. Brakuje nam jeszcze kilku rzeczy, ale mam nadzieję, że to zwycięstwo nie będzie wypadkiem przy pracy i będziemy szli dalej w tym kierunku - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Piotr Nowak, trener Jagiellonii.
Choć komplet oczek cieszy, bo sprawił on, że strefa spadkowa oddaliła się na dystans 7 punktów, to jednak nie można zapominać, że podlaski klub nadal ma wiele problemów. Mowa tu zwłaszcza o sytuacji kadrowej. W poniedziałek urazu nabawił się kolejny z piłkarzy.
- Mamy trochę kontuzji i rzeczy, które nie napawają optymizmem. Szczególnie chodzi tu o sytuację z Miłoszem Matysikiem, także mam nadzieję, że wrócimy silniejsi oraz mądrzejsi na następne spotkanie i ta praca będzie przynosić efekty - dodał opiekun Dumy Podlasia.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą
Po rozegranym w walentynkowy wieczór starciu głos zabrał również szkoleniowiec gospodarzy. Jan Urban bardzo żałował potknięcia, ale nie ma się czemu dziwić. Górnicy mieli mnóstwo szans, by strzelić drugiego, a później i trzeciego gola, ale tych trafień ostatecznie zabrakło.
- W pierwszej połowie nie byliśmy sobą. Prowadziliśmy 1:0, mogliśmy strzelić na 2:0, ale było za dużo strat, których w ostatnim czasie nie robiliśmy. To były głupie straty. Wydaje mi się jednak, że były one powodem tego, że zawodnicy mimo wszystko czuli w nogach te 120 minut w Pucharze Polski i ta gra była rwana. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie wystarczającą liczbę okazji, aby to spotkanie wygrać, a na pewno nie przegrać, natomiast w piłce tak jest. Jeśli nie wykorzystujesz swoich szans, to często to się mści. Dzisiaj właśnie tak było. Szkoda tego spotkania, bo po prostu znowu straciliśmy punkty, których stracić nie powinniśmy. To nie był nasz najlepszy mecz, lecz z pewnością było to spotkanie do przepchnięcia - oznajmił Jan Urban.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy klub z Zabrza podejmie u siebie Raków Częstochowa, a Jagiellonia - w pierwszym domowym starciu w 2022 r. - zmierzy się z Cracovią.
rafal.zuk@bialystokonline.pl