Jaga jest w gazie, na Jagę nie ma sposobu. Po sromotnej porażce w Poznaniu z Lechem (0:5) Duma Podlasia przeszła kompletną metamorfozę i teraz to białostoczanie straszą swych rywali. Choć w Zabrzu Żółto-Czerwoni wcale nie zdominowali swego przeciwnika, to jednak Jagiellończycy w kluczowych momentach wykazali się jakością, której zabrakło piłkarzom Górnika. Efekt jest taki, że trzy punkty trafiły na konto mistrzów kraju.
- Gratuluję drużynie zwycięstwa na bardzo trudnym terenie. W szatni mówiłem zawodnikom, że jestem pełen podziwu. To niesamowite, co oni wyprawiają na boisku. To jest imponujące, chciałoby się powiedzieć, chwilo trwaj. Musimy zachować spokój i być konsekwentni. Przed nami jeszcze sporo meczów, a teraz dwa bardzo prestiżowe. Tempo jest niesamowite, ale rozpiera mnie duma, jak zespół sobie z tym radzi w nowej sytuacji dla nas wszystkich. Cieszę się, że tak to wygląda. Dziękuję kibicom za wsparcie, dla nich też ta intensywność jest niesamowita. Pierwsza połowa była zamknięta, ale w momencie przyspieszenia zagrażaliśmy Górnikowi. Musieliśmy być jednak cały czas czujni, bo Górnik szukał swoich szans, szukał rozbicia naszego bloku defensywnego uderzeniami zza pola karnego. Za nami trudne spotkanie, w którym musieliśmy być cierpliwi i odpowiedzialni w tyłach, czekać na swoje szanse. W okolicach 60. minuty zdobyliśmy dwie bramki, które pozwoliły kontrolować nam spotkanie. Nie jest łatwo wygrać w Zabrzu. Mieliśmy różne momenty w tym meczu, czasem atakowaliśmy, a czasem broniliśmy się nisko. Ważne było, aby zachować kompaktowość w działaniach obronnych. Byliśmy dojrzali i cierpliwi w ataku. Dziękuję kibicom za wsparcie w dzisiejszym spotkaniu, a Górnikowi życzę powodzenia w kolejnych meczach - powiedział po wyjazdowym triumfie Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Niedzielną rywalizację podsumował też opiekun gospodarzy.
- Za nami dziwny mecz. W pierwszej połowie był senny, okazji nie było wiele. Jaga mądrze rozgrywa swoje spotkania ligowe. Nie interesuje ich forsowanie tempa, bo wiedzą, że grają co trzy, cztery dni. Są zespołem technicznym i często starają się grać też pressingiem. Umieją cię także rozklepać, mówiąc po piłkarsku. Zapraszali nas nie raz do pressingu, czasem było odwrotnie, ale po odbiorze piłki nie byliśmy w stanie wykreować sobie sytuacji. Drugą połowę rozpoczęliśmy obiecująco, mieliśmy sytuację Kryspina Szcześniaka, który został zablokowany. Później straciliśmy zbyt łatwo dwie bramki. Próbowaliśmy, ale nie byliśmy w stanie sforsować defensywy przeciwnika przy ich prowadzeniu. Nie mogę mieć większych zastrzeżeń do drużyny, bo próbowała, ale było to trochę za mało na Jagiellonię. Goście byli dobrze zorganizowani w obronie. Ismaheel miał trudności z wygrywaniem pojedynków jeden na jeden, zabrakło nam kreatywności - stwierdził Jan Urban, szkoleniowiec Górnika Zabrze.
rafal.zuk@bialystokonline.pl