Śmierć młodego mężczyzny przyczyniła się do uratowania wielu istnień ludzkich. W środę śmigłowcem z Zambrowa zabrany został na pokład zespół transplantologów z organami do przeszczepu. Serce oraz płuca trafiły do szpitalu w Zabrzu. Wątroba została przeszczepiona w Warszawie. Z kolei nerki i rogówki zostały w Białymstoku.
Pobór narządów od zmarłego był możliwy, ponieważ mężczyzna miał w portfelu karteczkę ze zgodą na pobranie narządów w przypadku śmierci. Dzięki takiej decyzji, pacjent szpitala USK uratował życie i zdrowie innym osobom.
W czwartek (2.03) od rana w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym trwają transplantacje nerek, które trafiły do dwóch pacjentów. Pierwszym z nich był mężczyzna z nerką przeszczepioną 10 lat temu, ale narząd przestał poprawnie funkcjonować, dlatego pilnie trzeba było go wymienić.
Drugim pacjentem był mężczyzna z genetyczną chorobą nerek, od 3 lat będący na dializie otrzewnowej (trwającej 10 godzin dziennie).
- Do tej maszyny przywiązany byłem jak pies do budy, nigdzie nie mogłem się ruszyć - opowiadał lekarzom przed operacją.
Teraz dla obu pacjentów przeszczep nerki oznacza lepsze życie.
W Polsce na przeszczep nerki czeka ok. 2 tys. pacjentów. Rocznie wykonuje się 800-1200 takich transplantacji. W kolejce na zabieg średnio czeka się 18 miesięcy. Jednak o wszystkim decyduje zgodność biologiczna dawcy i biorcy. Bywa też, że niektórzy w kolejce czekają 10 lat.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl