Spacerku nikt się nie spodziewa
W sobotę (30.03) Jaga zagra u siebie, a jej przeciwnikiem będzie zespół zamykający tabelę. Czy trzy punkty w takim meczu to obowiązek? Tak, ale należy pamiętać, że niedawno mieliśmy podobną sytuację, kiedy to na Słoneczną zawitał przedostatni Ruch Chorzów, i tamtego spotkania Żółto-Czerwonym nie udało się wygrać. Mało tego, Duma Podlasia uniknęła porażki dopiero w ostatniej minucie starcia. To pokazuje, że łatwych potyczek nie ma.
- ŁKS w trzech ostatnich meczach zdobył siedem punktów, a sekundy dzieliły ich, aby ograć również Raków. Oczywiście znamy scenariusze tych potyczek, ale mówiąc o suchej statystyce, punkty i wyniki świadczą, że oni walczą i będą walczyć. Jest tam grupa ambitnych ludzi z trenerem i nie poddadzą się do końca. Musimy jednak pamiętać, że dla nas najważniejsze jest to, co dzieje się w naszych głowach, jakie stawiamy przed sobą ambicje oraz cele. Musimy skupić się na swojej mentalności, organizacji gry, uwzględniając rywala. Do końca sezonu nie będzie już łatwych spotkań, niezależnie od tego, z kim i gdzie będziemy grali. Musimy być świadomi, że nikt niczego nie da nam za darmo. Chcąc coś osiągnąć, musimy na to zapracować na boisku i poza nim. Mam tu na myśli nie tylko dobre granie, ale też serducho czy ambicję - mówi przed starciem z ŁKS-em Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Trudnej przeprawy spodziewa się również Portugalczyk Nene.
- W sobotę nasz dorobek punktowy nie będzie miał znaczenia. Zawsze trudno gra się z drużynami, które walczą o utrzymanie. Ich determinacja jest bardzo duża. Oni przyjadą tutaj po punkty i musimy być dobrze przygotowani do tej potyczki. Nie wiem, czy zagrają wysokim pressingiem, być może tak. Jestem pewien, że czeka nas trudne zadanie. Doskonale pamiętam spotkanie w Łodzi, które sprawiło nam sporo problemów. Musimy być dobrze przygotowani mentalnie, aby wygrać - twierdzi pomocnik Jagiellonii.
Reprezentant Polski powinien uważać
Dla Dumy Podlasia domowy pojedynek z łodzianami będzie początkiem piłkarskiego maratonu. Po sobotnim meczu z beniaminkiem Żółto-Czerwoni zmierzą się w środę (3.04) z Pogonią Szczecin w półfinale Pucharu Polski, a następnie Jaga uda się do Warszawy, by w niedzielę (7.04) rozegrać spotkanie z Legią.
- Liczy się dla nas każdy kolejny mecz i do każdego podchodzimy jak do tego najważniejszego. Wychodzę z założenia, że kalkulowanie nie kończy się dobrze. Na dzisiaj najważniejsze jest spotkanie z ŁKS-em. Oczywiście planujemy logistykę do Szczecina, Warszawy, bo musimy, ale z punktu widzenia mentalnego, doboru jedenastki czy kadry meczowej, to liczy się tylko starcie z ŁKS-em - oznajmia szkoleniowiec Dumy Podlasia.
W sobotę żaden zawodnik białostockiego zespołu nie musi pauzować z powodu kartek, ale kilku Jagiellończyków powinno uważać na przewinienia, by nie mieć przymusowej przerwy po spotkaniu z ŁKS-em. Zagrożeni są Tomasz Kupisz, Wojciech Łaski oraz Taras Romanczuk. Ostrożny musi być przede wszystkim kapitan Żółto-Czerwonych, bo żółta kartka w rywalizacji z łodzianami oznaczałaby dla reprezentanta Polski aż dwa mecze pauzy (11 kartek na koncie).
Sobotni pojedynek, który rozpocznie się o godz. 15.00, poprowadzi Wojciech Myć z Lublina. Na linii pomogą mu Tomasz Listkiewicz i Andrzej Zbytniewski, a sędzią technicznym będzie Marcin Szczerbowicz. Obsługą systemu VAR zajmą się z kolei Krzysztof Jakubik oraz Marcin Boniek.
Jesienią Jagiellonia podzieliła się punktami z ŁKS-em. Dwa gole dla białostoczan w tamtym meczu strzelił Afimico Pululu, natomiast trafienia dla beniaminka zdobywali Kay Tejan oraz Dani Ramirez. Warto zauważyć, że łodzianie do remisu 2:2 doprowadzili w samej końcówce spotkania, grając w osłabieniu.
rafal.zuk@bialystokonline.pl