Znów im nie wyszło
W tym sezonie po meczach Jagiellonii trener białostockiego zespołu musi się mierzyć z gradem trudnych pytań. Ale nic w tym dziwnego. Drużyna gra źle i bardzo rzadko daje powody do radości swym kibicom.
- Sposób, w jaki zagraliśmy pierwszą połowę, powinienem przemilczeć, ale nie mogę, bo trzeba parę słów powiedzieć. To, w jaki sposób straciliśmy bramki, jest nie do przyjęcia. Cały tydzień pracowaliśmy nad motywacją, nad tym, żeby zrehabilitować się za ostatni mecz. Te nasze stracone bramki to były takie prezenty, na jakie na tym poziomie nie można sobie pozwolić. Po straconych golach pojawiła się presja i nie każdy zawodnik chciał w pierwszej połowie brać odpowiedzialność za piłkę, bo piłkarze widzieli, że mecz się źle układał. Chcieliśmy w drugiej części odwrócić losy spotkania. Uważałem, że jesteśmy w stanie ten mecz nie tylko zremisować, lecz także wygrać. Możemy żałować, że gol z początku drugiej części nie został uznany. Później całą drugą połowę biliśmy głową w mur, strzeliliśmy bramkę po stałym fragmencie, ale to było za mało. Musimy zmienić pewne rzeczy, ale nie chcę wchodzić w szczegóły - mówił po spotkaniu z Górnikiem Łęczna Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.
Na konferencji prasowej szkoleniowiec Jagi został też zapytany o to, czy zna on sposób na to, żeby odmienić oblicze zespołu w pierwszych połowach, które w wykonaniu Dumy Podlasia są często bardzo tragiczne.
- Ja mogę zareagować zmianami i dzisiaj te zmiany były, natomiast strefa mentalna to już problem tej drużyny, który jest od dłuższego czasu i nie ma co tego ukrywać. Można gadać, można robić, można różnych środków używać, ale na samym końcu na boisko wychodzą zawodnicy. Tu jest bardzo dużo doświadczonych piłkarzy i nie może być tak, że presja ich przytłacza - dodał Mamrot.
Triumf z dedykacją dla górników
Kamil Kiereś w sezonie 2021/2022 również nie ma zbyt wielu momentów, kiedy może się uśmiechnąć, ale tym razem szkoleniowiec gości mógł okazać radość. Jego zespół wygrał pierwszy wyjazdowy mecz w tych rozgrywkach i przynajmniej na moment opuścił ostatnie miejsce w tabeli.
- W imieniu drużyny dedykuję to zwycięstwo naszym górnikom z kopalni Bogdanka. Dziś jest ich święto, udźwignęliśmy ten ciężar i bardzo się z tego cieszę. 3 punkty to na pewno niespodzianka, ale też na co dzień ciężko pracujemy i się nie poddajemy. Szukamy nowych rozwiązań, chcieliśmy się podnieść po ostatnich porażkach ligowych i to nam się udało - oznajmił Kamil Kiereś, trener Górnika Łęczna.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy beniaminek uda się na wyjazdowy bój z Cracovią, natomiast Jagiellonia pojedzie na teren Lechii, która znajduje się na ligowym podium.
rafal.zuk@bialystokonline.pl