W Polsce funkcjonują dwa kalendarze. Pierwszy - normalny. Wyznacza dzień, porę roku, informuje o wschodzie i zachodzie słońca, imieninach Heleny albo Sławomira. No i o tym, ile zostało do końca roku. Są kalendarze dla ambitnych, które dodatkowo podają informacje o tym, który jest numer tygodnia i jaki jest kurs korony szwedzkiej.
Drugi kalendarz jest ściśle zsynchronizowany z tym pierwszym. Ten z kolei zawiera tylko niektóre wydarzenia - a raczej termin rozpoczęcia przygotowań do nich. Jesteśmy narodem tak przewidującym, że do każdego święta mamy minimum miesiąc przygotowań. Jak to możliwe?
Otóż w jednej z tajnych kwater służb specjalnych urzęduje niejaki Pan Zenon (nazwisko do wiadomości redakcji). Jest to jedyne strategiczne stanowisko, nienaruszone zębem czasu. Zmieniały się ekipy rządzące, systemy polityczne, nazwy urzędów bezpieczeństwa - ale nikt nie ważył się tknąć Pana Zenona. Dzięki niemu zawsze wiadomo co dalej.
I tak - już od połowy stycznia - kiedy tylko sylwestrowe emocje odejdą w niepamięć wraz ze stanem euforii zwanym "kac-gigant", do bombek choinkowych dołączają serduszka, maskotki i inne walentynkowe słodziaki.
Kiedy oba kalendarze stykają się przy dacie 14 lutego, następuje zwrot i Pan Zenon zarządza - akcja "Wielkanoc". I wśród śniegów i mrozów, na witryny sklepowe wskakują dziarsko kurczaczki, jajka, zające - czasem pojawi się baranek. Wszak do świąt już tylko dwa miesiące!
Wiosnę czuć już pełną parą, a wtedy nadchodzi czas atrybutów patriotycznych - czapek i szalików z orzełkiem, biało - czerwonych opasek na rękę i tasiemek na antenę samochodową. Słowem - weekend majowy zbliża się nieuchronnie.
Przerwa wakacyjna nie dla wszystkich jest czasem odpoczynku. Z tajnej kwatery już w sierpniu wysyłany zostaje impuls - za chwilę listopad! I czy to stragan, galeria handlowa, czy osiedlowy skup makulatury - wszędzie pojawiają się znicze. Duże, małe, w kształcie piłki do kosza albo katedry Notre Damme. Cała Polska szykuje się na masowe odwiedziny grobów.
Ostatnie dni października to doskonała okazja do wprowadzenia atmosfery świąt Bożego Narodzenia. Ozdoby, choinki, lampiony, hostessy-śnieżynki, kolędy. W tym roku zdaje się Cezik trochę przestrzelił, bo wrzucił "Last Christmas" na Facebook chyba w lipcu z adnotacją "pierwszy!" - miał oczywiście natychmiast poważną rozmowę z Panem Zenonem.
Polacy to naród wysoce zorganizowany. Wszystko mamy wcześniej obcykane, pozałatwiane. I super. Niestety, w listopadzie Pan Zenek ma wolne. I to jest jedyny powód, dlaczego zima wiecznie zaskakuje drogowców.
24@bialystokonline.pl