Od ponad dwóch tygodni na terenie Ukrainy toczy się wojna. Kraj ten został zaatakowany przez Rosjan. W starciach militarnych giną cywile, w tym kobiety i dzieci. Cała Polska włącza się do pomocy Ukraińcom, którzy uciekają do nas przed rosyjskim agresorem. Liczne akcje organizują też białostoccy uczniowie.
Wolontariusze, uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół Społecznych przy Fabrycznej zbierania potrzebnych rzeczy z listy Centrum Aktywności Społecznej w Białymstoku - środków opatrunkowych i leków, długoterminowej żywności, środków chemicznych i toaletowych, pieluch i artykułów dla dzieci.
- Wszystko to musi być posegregowane tematycznie i opisane, a potem pomoc trafi do Centrum – mówi organizatorka akcji, Monika Braun. – Nasza szkoła angażuje się w wiele akcji pomocowych, nie mogliśmy więc pozostać obojętni wobec tak dramatycznej sytuacji obywateli Ukrainy.
Oprócz tego uczniowie zorganizowali kiermasz ciast, które sami upieki i cały dochód przeznaczyli na pomoc ofiarom wojny. Podczas tej akcji dodatkowo rozdawano wstążeczki w kolorach flagi ukraińskiej.
- Uczniowie wykazali się ogromną chęcią pomocy i solidarnością wobec naszych wschodnich sąsiadów – mówi inicjatorka wstążeczkowej akcji, Wiktoria Łoś, prezydent szkoły.
- Chętnych do pieczenia ciast i ciasteczek było tak wielu, że w ten sposób będziemy również świętować Dzień Chłopaka, zbierając pieniądze na pomoc Ukrainie - mówią wolontariusze.
Pieniądze były także zbierane do puszki, która została ustawiona na szkolnym korytarzu. Wolontariusze zdają sobie sprawę, że Ukraina i jej obywatele będą potrzebować pomocy nie tylko doraźnie i zamierzają kontynuować swoją akcję tak długo, jak to będzie potrzebne.
- Musimy mieć świadomość, że jednorazowa zbiórka nie rozwiąże problemu, a
każda złotówka się liczy - za zebrane w ten sposób pieniądze zakupimy potrzebne w późniejszym czasie produkty – dodaje Monika Braun.
W szkole są też przeprowadzane rozmowy z młodzieżą na temat zjawiska cyberwojny, a także fakenews'ów - jak je rozpoznawać, jaki jest ich cel i kto korzysta na ich rozpowszechnianiu.
- Nie ma żadnych słów, aby opisać to, co się wydarza w Ukrainie – mówi dyrektorka szkoły Ewa Drozdowska. - Tam wszyscy, tak jak my, chcą normalnie, spokojnie żyć. My to mamy, więc pracujemy, uczymy się tak trzeba, ale można podzielić się takim życiem i chociaż w maleńkim stopniu poprawić świat. Każdy może coś od siebie dać: materialnie, finansowo lub w postaci głośnego wsparcia. W ten sposób nie tylko pomożemy Ukrainie, pomożemy też sobie i zrozumiemy, że od nas zależy jak będzie wyglądał i działał za kilka lat cały świat. Okazuje się, że mamy głos, który może coś sprawiać, a zaczynaliśmy w to wątpić.
justyna.f@bialystokonline.pl