Arka zatopiona. Pora na strącenie Białej Gwiazdy
Po 2 triumfach nad Arką Gdynia humory w białostockim zespole są dobre. Nie świetne, bo kontuzji doznał Ivan Runje, a Roman Bezjak wypadł z gry na długi czas przez głupią czerwoną kartkę, ale dobre jak najbardziej tak. Wicemistrzowie Polski zachowali bowiem szansę na Puchar Polski, a teraz stoją przed okazją odrobienia strat do ligowej czołówki, bo w najbliższej serii gier Lechia podejmować będzie Legię. Jeżeli jednak Żółto-Czerwoni ze spokojem chcą usiąść do oglądania niedzielnej (9.12) rywalizacji na szczycie, dzień wcześniej muszą wykonać swoje zadanie, czyli zgarnąć 3 punkty z Wisłą. A o to może nie być łatwo. Biała Gwiazda w tym sezonie na własnym obiekcie przegrała tylko raz (0:1 z Koroną Kielce), a na dodatek Żółto-Czerwoni nieszczególnie lubią występować przy Reymonta. Ostatni triumf w tym miejscu białostoczanie odnieśli w październiku 2014 r.
Przeciwnik nad przepaścią
Są jednak przesłanki, które przemawiają za podopiecznymi Ireneusza Mamrota. Po pierwsze, Wisła - mimo 6. lokaty w tabeli - kontynuuje serię 2 porażek z rzędu. Gracze Macieja Stolarczyka polegli w ostatnim czasie 1:4 z Arką Gdynia i 0:2 z Miedzią Legnica. Takie klęski z drużynami z dolnej strefy stawki chluby krakowskiemu klubowi z pewnością nie przynoszą.
Po drugie, Wisła ma ogromne problemy pozasportowe. Z powodu długów istnieje ryzyko braku licencji na kolejny sezon, co wiązałoby się spadkiem do IV ligi. Owszem, kłopoty te nie powinny mieć wielkiego wpływu na postawę piłkarzy, ale nie trudno się domyślić, że łatwiej o rzetelne wykonywanie swojej pracy w miejscu, gdzie panuje spokój, niż tam, gdzie pod znakiem zapytania stoi dalsza przyszłość klubu.
Zaplanowane na sobotę (8.12) na godz. 20.30 starcie Wisły Kraków z Jagiellonią Białystok poprowadzi Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. W pierwszej rundzie zmagań w pojedynku obu ekip lepsza okazała się Duma Podlasia, która na własnym stadionie - nie bez problemów - pokonała Białą Gwiazdę 1:0.
rafal.zuk@bialystokonline.pl