Trener popełnił błąd
Białostocka Jaga w 22. kolejce PKO Ekstraklasy zawiodła, jednak szkoleniowiec Dumy Podlasia nie chciał po wpadce z Ruchem Chorzów stawiać swojego zespołu w złym świetle. Adrian Siemieniec podsumował nieudany występ ze spokojem, zaznaczając, że takie słabsze dni czasami się zdarzają.
- Dziękuję kibicom za wsparcie i gratuluję drużynie walki do końca. Na pewno nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu i musimy wziąć za to odpowiedzialność. Nie zwieszamy jednak głów, idziemy dalej. Teraz w środę przed nami bardzo ważny mecz w Fortuna Pucharze Polski, do którego chcemy jak najlepiej się przygotować. Nie zamierzam krytykować drużyny publicznie i w szatni. Po prostu wiem, jaką mam grupę zawodników. Doceniam ich pracę i to, co zrobili do tej pory. Bardzo w ten zespół wierzę, po prostu trafił się słabszy mecz - powiedział po zremisowanym spotkaniu opiekun Dumy Podlasia.
Warto zaznaczyć, że Jagiellonia gola na wagę remisu zdobyła, grając w osłabieniu. W ostatnich minutach boisko musiał bowiem opuścić Kaan Caliskaner, a w tym samym czasie białostoczanie dokonali piątej zmiany, w wyniku której za Jetmira Halitiego pojawił się Dusan Stojinović.
- Popełniliśmy błąd w komunikacji przy zmianie Jetmira Halitiego w doliczonym czasie gry, co spowodowało grę w osłabieniu, gdyż Kaan nie mógł kontynuować spotkania. Popełniłem błąd, przez co goniliśmy wynik w "10". Dziękuję drużynie za to, że przykryła trochę tę wpadkę. Gdybyśmy nie wyrównali, spadłaby na mnie jeszcze większa odpowiedzialność. Być może gdybyśmy dostrzegli fakt, że Caliskaner nie jest w stanie dograć spotkania, to zostawilibyśmy Jetmira na boisku. Pewny jednak nie jestem. Zmiana Afimico Pululu w przerwie wynikała natomiast ze względów taktycznych - oznajmił Siemieniec.
Był bilardowy stół, a jest kartoflisko
Na osobną uwagę zasługuje również płyta na stadionie miejskim w Białymstoku. Już przed tygodniem podczas starcia z Lechem Poznań wyglądała ona bardzo źle, a w minioną sobotę jej stan wydawał się jeszcze gorszy. A przecież niedawno Białystok mógł się pochwalić najlepszą murawą w całej lidze, mówiło się nawet, że płyta przy Słonecznej to wręcz stół bilardowy.
- Na pewno jakość boiska nam w tej chwili nie pomaga, ale nie chcę szukać wymówek i iść w taką narrację. Wolę skupić się na tym, na co mam wpływ. To jednak nie będzie nic odkrywczego, jeśli powiem, że potrzebujemy dobrych narzędzi do takiego sposobu grania, jaki preferujemy - skomentował stan boiska trener Żółto-Czerwonych.
Głos po sobotniej rywalizacji zabrał również oczywiście szkoleniowiec gości.
- Podsumowaniem tego spotkania jest cisza w naszej szatni po ostatnim gwizdku. Przyjechaliśmy do drużyny, która na dzień dzisiejszy gra najlepiej w Polsce i neutralizowaliśmy jej atuty do ostatnich chwil. Wiele zespołów pokroiłoby się za to, by tu zdobyć punkt, a my dziś nie jesteśmy zadowoleni. Widać jednak ogromny postęp, jaki zrobiła ta drużyna i musimy wierzyć, że taka postawa zapewni nam utrzymanie w lidze. Dziś zabrakło drugiej bramki, która zadecydowałaby o naszym zwycięstwie. Zobaczyłem jednak taki zespół, jaki każdy trener chciałby widzieć - powiedział Janusz Niedźwiedź, trener Ruchu Chorzów.
rafal.zuk@bialystokonline.pl