Adrian Siemieniec po meczu z Lechem: Szybko stracona bramka nas nie podłamała

2025.03.17 10:10
Hit Jaga - Lech dla białostoczan. Żółto-Czerwoni wygrali niedzielne (16.03) starcie 2:1, a kluczem do sukcesu okazało się odpowiednie nastawienie mentalne. Swoją cegiełkę do ważnego triumfu dołożyli też kibice, którzy pokazali doping na najwyższym poziomie.
Adrian Siemieniec po meczu z Lechem: Szybko stracona bramka nas nie podłamała
Fot: Jagiellonia Białystok

Doping kibiców + wiara we własne możliwości = sukces

- Duże gratulacje dla drużyny za to zwycięstwo, za bardzo ważne zwycięstwo w trudnym i prestiżowym spotkaniu w intensywnym dla nas momencie. Bardzo duże podziękowania dla kibiców za ich obecność w takiej liczbie, za ten doping, który momentami niesamowicie nas niósł. Czuć było tę energię z trybun. Marzy mi się, że przez cały mecz przy komplecie publiczności cały stadion nas dopinguje, wspiera i jest ta interakcja trybun z boiskiem, bo to daje fantastyczną energię i pozwala wejść na jeszcze wyższy poziom mentalności. Dzisiaj kluczem do triumfu było właśnie wejście na bardzo wysoki poziom mentalności. Wydaje mi się, że nawet oszukując trochę fizjologię, racjonalizm i to, co wydawałoby się niemożliwe. Ta drużyna po raz kolejny pokazuje, że jednak jest to możliwe, ale cieszymy się, że następuje teraz przerwa na kadrę. I to też jest moja odpowiedź na pytanie o raport zdrowotny - w ten sposób pomeczową konferencję prasową rozpoczął Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.

Opiekun Żółto-Czerwonych zaznaczył, że dużo dobrego wnieśli w trakcie niedzielnego hitu zmiennicy. Edi Semedo czy Oskar Pietuszewski robili z przodu naprawdę dużo szumu.

- Początek mieliśmy podobny jak w Belgii. Lech narzucił intensywność, mało było momentów, gdy z tego wychodziliśmy i stwarzaliśmy sytuacje. Dodatkowo była szybko stracona bramka, która nas nie podłamała. Utrzymaliśmy mentalność na dobrym poziomie i coraz mocniej dochodziliśmy do głosu. Od momentu strzelenia bramki, szczególnie w drugiej połowie, gdy nie powinniśmy mieć z czego naciskać rywala, to okazało się, że mamy z czego. Kończyliśmy mecz w ekstremalnym ustawieniu, bo nawet na treningu Joao Moutinho nie spędził choćby minuty na prawej obronie, a dzisiaj z bardzo trudnym zespołem musiał tam drużynie pomóc. Chciałbym też pochwalić zmienników, choć rzadko to robię. Mówiliśmy sobie w przerwie, że dziś wygra drużyna, a nie 11 piłkarzy. Byliśmy spójni, byliśmy jednością i dzięki temu wygrywamy ten niesamowity mecz. Jak zawsze się mówi, że przerwa na kadrę to czas na pracę, to dla nas jest to czas na odpoczynek i regenerację - oznajmił 33-latek.

Powołania problemem?

Szkoleniowiec Jagi po starciu z Lechem odniósł się również do gry Oskara Pietuszewskiego, który nie boi się indywidualnych pojedynków z dużo starszymi i bardziej doświadczonymi rywalami, a także stwierdził, że nie wszyscy powołani zawodnicy powinni jechać na zgrupowania narodowych reprezentacji.

- Oskar Pietuszewski gra fajnie, widowiskowo, ale na razie bez konkretów. Jednak on ma jeszcze czas na nabranie wyrachowania. Staram się za bardzo nie ingerować w jego rozwój, bo to, co u niego naturalne, jest najlepsze. Musi poznać smak bycia w różnych skrajnych momentach, to wszystko go kształtuje i powoduje, że dorasta. Tak samo wychowywało się dzieci na podwórku. Pojawiały się wartości i doświadczenia, których nie da się dostać w cieplarnianych warunkach. Chcę, aby Oskar rozwijał się w naturalny sposób, a ja nie zawsze muszę być potrzebny. Po tym szpagacie w końcówce Oskar Pietuszewski ma uraz, dlatego będziemy się kontaktować z PZPN-em, aby nie jechał on na kadrę, bo nie jest gotowy zdrowotnie. To samo dotyczy Sławka Abramowicza. Od dłuższego czasu ma on problem, nie ma kiedy tego wyleczyć. Jesteśmy w kontakcie i przedstawimy związkowi wszystkie formalności. Jeżeli chodzi o Norberta Wojtuszka, to nigdy w karierze nie grał on tak często, na takiej intensywności. Też wykorzystamy te dwa tygodnie, by wyleczyć go i wzmocnić do obciążeń. To będzie bardzo ważny okres, by podleczyć te urazy - stwierdził Siemieniec.

Głos po hicie kolejki zabrał również opiekun gości.

- To był mecz, tak uważam i szczerze powiem, którego nie powinniśmy przegrać. Mieliśmy wiele możliwości i atutów, żeby innym wynikiem zakończyło się to spotkanie. Nasi rywale mają w nogach natłok meczów, widać było, że są na niskim poziomie, jeśli chodzi o naładowanie baterii. Nam jednak totalnie zabrakło jakość z piłką czy też intensywności, która jeszcze bardziej zmęczyłaby naszych przeciwników. Nie uważam, że to, iż wcześniej musiał zejść Afonso Sousa, miało wpływ na wynik spotkania. Mamy jakościowych graczy i jasne, że każdy z tych, którzy byli na boisku, powinien pokazać więcej, żebyśmy mieli korzystny wynik. Jeśli chodzi o urazy Afonso Sousy i Antonio Milicia, to ciężko mi teraz coś powiedzieć. W przypadku Afonso nie wygląda to na nic poważnego, miał zawroty głowy. Co do Antonio to nie mam żadnej diagnozy na gorąco - powiedział Niels Frederiksen, trener Lecha Poznań.

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2025 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39
1330 osób online