45 minut, które można określić mianem tragedii
Od trzęsienia ziemi rozpoczęło się sobotnie (4.12) starcie Jagiellonii z Górnikiem Łęczna. Outsider rozgrywek już w 1. minucie zacentrował piłkę w pole karne białostoczan, defensorzy Dumy Podlasia zgubili krycie, a Xavier Dziekoński tradycyjnie tylko przyglądał się boiskowym wydarzeniom, w efekcie czego Damian Gąska z bliska skierował futbolówkę do siatki i Jaga przegrywała 0:1 w momencie, gdy jeszcze nie wszyscy kibice na dobre zdążyli zająć swoje miejsce.
Lodowaty prysznic nie sprawił, że podopieczni Ireneusza Mamrota zaczęli na murawie dominować, a golkiper rywali raz za razem musiał wykazywać się kunsztem bramkarskim. Nic z tych rzeczy. Żółto-Czerwoni byli bezradni, niedokładni i tak naprawdę przez niemal pół godziny gry nie stworzyli sobie ani jednej groźnej sytuacji, po której mogłoby zapachnieć golem. Ostatnia drużyna w tabeli kompletnie pozbawiła gospodarzy jakichkolwiek argumentów piłkarskich, dlatego pierwszy raz Jagiellonia zdołała zaatakować nieco poważniej dopiero w 26. minucie, gdy na strzał z dystansu zdecydował się Przemysław Mystkowski. Niestety próba 23-latka okazała się niecelna.
Czy Jaga po szarży "Mystka" wrzuciła następny bieg i zaczęła napierać na bramkę gości bardziej zdecydowanie. Oczywiście nie. Podlasianie nadal bili głową w mur, a na domiar złego kolejny tragiczny błąd w tym sezonie popełnił Dziekoński. Młody bramkarz Dumy Podlasia podał piłkę wprost pod nogi Damiana Gąski, a ten pięknym i mierzonym strzałem podwyższył prowadzenie swego zespołu na 2:0. Mało tego, Górnik Łęczna na przerwę omal nie zszedł przy wyniku 3:0, gdyż bliski pokonania Xaviera był jeszcze w 42. minucie… Błażej Augustyn.
Defensywa gości skapitulowała, ale tylko raz
Po wyjściu z szatni Jagiellończycy natychmiast wzięli się do roboty. Zaraz na początku drugiej połowy w akcję ofensywną swego zespołu zaangażował się Michał Pazdan, który dośrodkował futbolówkę wprost na głowę Fedora Cernycha, a ten celnym strzałem zmienił rezultat na 1:2. Niestety tylko na chwilę, bo VAR tego trafienia nie uznał, gdyż na pozycji spalonej był Bojan Nastić.
Później Jaga też przeważała, ale cóż z tego, skoro gospodarzom operowanie piłką wychodziło jedynie do 20. metra, a najważniejsza statystyka, ta z golami, się nie zmieniała. Żółto-Czerwoni oddawali strzały, wręcz nie schodzili z połowy rywala, jednak defensywa beniaminka długo żadnego błędu popełnić nie chciała. Strzelał Żyro, szczęścia szukali też Pazdan czy Romanczuk, lecz to dopiero Israel Puerto, w 81. minucie, zdołał zmieścić piłkę w siatce. Obrońca Jagi skorzystał z dobrej centry Martina Pospisila.
Jaga zaczęła więc swą pogoń za bramką wyrównującą, a tymczasem to przyjezdni omal nie zdobyli gola. Żółto-Czerwoni mieli szczęście, ponieważ po uderzeniu Krykuna futbolówka obiła słupek.
Ostatecznie gospodarzom nie starczyło już czasu na to, by doprowadzić do remisu. Górnik Łęczna wygrał zatem swój pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie i trzeba przyznać, że było to zwycięstwo w pełni zasłużone.
Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna 1:2 (0:2)
Bramki: Israel Puerto 81 - Damian Gąska 1, 29
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Israel Puerto, Błażej Augustyn, Michał Pazdan - Paweł Olszewski (61' Bartosz Bida), Michał Nalepa (46' Michał Żyro), Taras Romanczuk, Tomas Prikryl, Przemysław Mystkowski (69' Martin Pospisil), Bojan Nastić (69' Godfrey Stephen) - Fedor Cernych
Górnik Łęczna: Maciej Gostomski - Michał Goliński (82' Serhij Krykun), Kryspin Szcześniak, Bartosz Rymaniak, Leandro, Daniel Dziwniel - Jason Lokilo (75' Szymon Drewniak), Alex Serrano, Janusz Gol, Damian Gąska (61' Bartłomiej Kalinkowski) - Bartosz Śpiączka (82' Przemysław Banaszak)
rafal.zuk@bialystokonline.pl