Żółto-Czerwoni pokonali w 15. serii zmagań Białą Gwiazdę (wynik 3:1), dzięki czemu ekipa z Białegostoku znów znalazła się w górnej połowie tabeli. Choć Jagiellończycy wykonali zadanie, to jednak szkoleniowiec Dumy Podlasia nie był usatysfakcjonowany wszystkimi fragmentami spotkania.
- Bardziej byłem zadowolony z gry wtedy, kiedy graliśmy po jedenastu. Może sytuacji sobie nie stworzyliśmy, ale dosyć płynnie przechodziliśmy do przodu, stosowaliśmy dobry pressing. Świetne zachowanie naszej trójki ofensywnej spowodowało, że przeciwnik, po naszym dobrym pressingu, grał w dziesiątkę. Po czerwonej kartce rywala przez 20 minut graliśmy bardzo nerwowo, niedokładnie i niecierpliwie. Zamiast pograć cierpliwie, notowaliśmy dużo strat, niedokładnych podań. Od momentu zdobycia pierwszej bramki zaczęliśmy prezentować się lepiej. Sprowokowaliśmy też dwie sytuacje rywalom. Obie były spowodowane naszym brakiem komunikacji, to na pewno zawiodło. W drugiej połowie mieliśmy większą inicjatywę i wykreowaliśmy więcej okazji do zdobycia gola. Dwie z nich wykorzystaliśmy, chociaż powinniśmy być skuteczniejsi - mówił po meczu z Wisłą Kraków Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.
Głos zabrał także szkoleniowiec rywali, który po wygranych derbach Krakowa liczył, że i w Białymstoku Wiśle uda się zapunktować.
- Drużyna fajnie zareagowała, mimo że byliśmy w trudnym momencie po czerwonej kartce. Byliśmy dobrze zorganizowani, graliśmy kompaktowo. Straciliśmy gola po stałym fragmencie. Nie mogę powiedzieć nic negatywnego na temat chęci gry drużyny. Czekaliśmy na jeden, dwa momenty, które chcieliśmy wykorzystać. Jagiellonia trzecim golem zamknęła rywalizację. Niestety ten wynik nie jest dla nas dobry. Sądziliśmy, że jakieś punkty będziemy potrafili tutaj wywalczyć - oznajmił po starciu z Jagą Adrian Gula, opiekun Białej Gwiazdy.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia zmierzy się w Warszawie z Legią, natomiast Wiślacy podejmą na własnym stadionie Radomiaka Radom.
rafal.zuk@bialystokonline.pl