Dieguez wciąż rozdaje prezenty
Mistrzowie Polski, przynajmniej do czasu rozegrania poniedziałkowego (30.09) meczu Cracovia - Stal, są wiceliderem PKO BP Ekstraklasy. Żółto-Czerwoni znów nabrali pewności siebie i przede wszystkim poprawili grę w defensywie.
- Wróciliśmy do fundamentu, jeżeli chodzi o nasze wartości w grze o zwycięstwo. Mowa o pasji, która pozwala o to walczyć. Podtrzymaliśmy to w ostatnich trzech meczach. Na tym chcemy budować coraz lepszą grę. Zagraliśmy drugi mecz z rzędu na zero z tyłu, co nie zdarzało się zbyt często. Chcę podziękować kibicom za wsparcie. To jest bardzo miłe. Na nasz sukces zapracowało bardzo wiele osób, nie tylko Adrian Siemieniec. Rozegraliśmy niezłą pierwszą połowę, zwłaszcza w rozegraniu piłki i utrzymaniu się przy niej. Brakowało może trochę dokładności. Byliśmy kilka razy w sytuacjach, które powinny kończyć się strzałami. Przeciwnika dopuściliśmy z kolei do okazji po własnych błędach. Mogliśmy ich uniknąć. Kluczowa była sytuacja, kiedy wybroniliśmy się po złym wyprowadzeniu piłki. Zrobiliśmy to determinacją. W drugiej połowie więcej inicjatywy było po stronie Piasta, my byliśmy w fazie bronienia i szukaliśmy szans w kontrataku. Zabrakło zamknięcia meczu, a przecież mieliśmy niewykorzystane okazje Villara, Churlinova i Silvy do podwyższenia rezultatu. Na tym terenie z tak wymagającym przeciwnikiem musieliśmy być czujni do samego końca i osiągnęliśmy cel. To bardzo cenne zwycięstwo na trudnym terenie z bardzo silnym rywalem - powiedział po wyjazdowym triumfie Adrian Siemieniec, trener Dumy Podlasia.
Mimo tego, że białostoczanie znów zachowali czyste konto, to jednak jedno się nie zmieniło. Adrian Dieguez ponownie na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością i po raz kolejny był bliski podarowania rywalom gola. Na szczęście tym razem błąd Hiszpana naprawił Mateusz Skrzypczak i wszystko skończyło się happy endem.
- Uważam, że w ostatnich dwóch spotkaniach Adrian bardzo mocno poprawił grę w obronie. Wiele razy oceniany był przez pryzmat tego, co robił z piłką, oceniany był za atuty ofensywne, a futbol często jest też prosty. Obrońca jest od tego, by bronić i Adrian Dieguez naprawdę broni i robi to dobrze, z determinacją. Oczywiście nie ustrzegł się błędów, ale nie tylko on. Pewnie wynika to z tego, że taki jest jego styl gry w ataku, wykonuje on podania, których często nikt inny by nie znalazł. Podejmuje on ryzyko i czasami kończy się to błędem, ale ważne, że w tej sytuacji zespół mu pomógł, on sam też poszedł do końca i wybroniliśmy to - oznajmił opiekun Żółto-Czerwonych.
Poprzeczka wędruje jeszcze wyżej
Jagiellończycy nie mają czasu na świętowanie zwycięstwa, bo już w najbliższy czwartek (3.10) białostoczanie rozegrają na wyjeździe mecz w ramach Ligi Konferencji, a następnie do stolicy Podlasia zawita warszawska Legia.
- Mamy bardzo fajną pozycję wyjściową do dwóch bardzo prestiżowych spotkań. Najpierw jedziemy do Kopenhagi. To jest mecz, który jest nagrodą za to, co zrobiliśmy w poprzednim sezonie i za to, że przeszliśmy eliminacje. Zagrać na Parken z renomowanym przeciwnikiem to coś wyjątkowego. Następnie mamy mecz z Legią. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do tych starć, które przed nami. Czy jesteśmy mądrzejsi po pojedynkach z Bodo/Glimt i Ajaxem? To pokaże najbliższy mecz. Ja widzę po niektórych zachowaniach moich zawodników, że nabieramy odpowiedzialności, momentami takiej mądrości. Ktoś by powiedział pragmatyzmu, a ja bym powiedział odpowiedzialności za moment, odpowiedzialności za wynik i to mnie cieszy, bo to pokazuje, że jesteśmy coraz dojrzalsi. Teraz boisko nas zweryfikuje, na ile te wnioski po poprzednich spotkaniach w europejskich pucharach zostały wyciągnięte - stwierdził Siemieniec.
rafal.zuk@bialystokonline.pl