Drużyna się podniosła
W poprzedniej kolejce Jagiellonia poległa w Poznaniu z Lechem 0:5, dlatego domowy pojedynek z Lechią miał być dla białostockiego zespołu ważnym sprawdzianem. Sprawdzianem mentalu drużyny. Choć nie było łatwo, to jednak ostatecznie ekipa z północno-wschodniej Polski wymagający test zdała.
- Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo w trudnym meczu. Wynik nie układał się po naszej myśli. Po spotkaniu w Poznaniu w głowie mogły się pojawić różne rzeczy. Cieszę się, że odwróciliśmy ten mecz. Widziałem determinację i wiarę w zwycięstwo. Kibice też bardzo nam pomogli swoim dopingiem, za co im dziękuję. Dawno takiego meczu nie mieliśmy, w którym odwróciliśmy losy spotkania. Musieliśmy zostawić dużo zdrowia na boisku. Dziękuję drużynie, że wytrzymała trudny moment. To był test charakteru. Teraz nasza uwaga koncentruje się na meczu środowym z Motorem. Do każdego sukcesu droga jest kręta i wyboista. Nie co roku wygrywa się mistrzostwo Polski, musimy czerpać naukę z takich sytuacji, jakie nas spotykają. W takich okresach dostaje się wiele odpowiedzi, których na co dzień nie otrzymujemy. Dokonaliśmy analizy, nanieśliśmy pewne modyfikacje do naszego systemu gry i to nie od razu musiało przynieść efekty. Chcieliśmy wygrać mecz i to było najważniejsze. Wrażenia artystyczne schodzą na dalszy plan. Między innymi dzięki Jesusowi jesteśmy dziś w takim miejscu, jakim jesteśmy. Obok Tarasa to legenda Jagiellonii, która w kluczowych momentach daje bardzo wiele drużynie. Cieszę się z jego gola - powiedział po domowym triumfie Adrian Siemieniec, szkoleniowiec Jagiellonii.
Beniaminek ma czego żałować
Głos po meczu zabrał również trener gości.
- Jest duży niedosyt. Nie wywozimy stąd choćby punktu, a mogliśmy zdobyć nawet trzy. Mieliśmy swoje momenty. Źle zaczęliśmy, zbyt głęboko się cofnęliśmy, dlatego Jagiellonia łatwo rozgrywała piłkę. Potem rozkręcaliśmy się, wyglądaliśmy coraz lepiej, dobrze budowaliśmy akcje ofensywne. Jedna z nich zakończyła się golem na 1:1 i wydawało się, że wszystko funkcjonuje dobrze, zwłaszcza po bramce na 2:1. Musimy być mądrzejsi z piłką i eliminować proste straty. Mieliśmy też dogodne okazje do zamknięcia meczu. Nie wykorzystywaliśmy dobrych ruchów naszego napastnika, mamy do siebie pretensje. W bardzo łatwy sposób straciliśmy bramki i przegraliśmy starcie. Mimo to gratuluję zespołowi, bo przed spotkaniem byliśmy skazywani na gładką porażkę z mistrzem Polski, a byliśmy blisko dobrego wyniku. Musimy dalej pracować i poprawiać się - w ten sposób sobotnią rywalizację skomentował Szymon Grabowski, opiekun Lechii.
rafal.zuk@bialystokonline.pl