Skandal w Białymstoku. Jagiellonia musiała walczyć nie tylko z Rakowem, ale i sędziami

2024.11.10 17:09
Cóż to był za dreszczowiec. Starcie Dumy Podlasia z Rakowem trwało 101 minut i przyniosło cztery gole. Ten na 2:2 padł w ostatnich sekundach rywalizacji z rzutu karnego.
Skandal w Białymstoku. Jagiellonia musiała walczyć nie tylko z Rakowem, ale i sędziami
Fot: Jagiellonia Białystok

Takie błędy w erze VAR-u są niedopuszczalne

Jagiellonia Białystok kontra Raków Częstochowa to był nie tylko pojedynek 2. siły rozgrywek 2024/2025 z drużyną numer 3, ale także rywalizacja aktualnego mistrza Polski z poprzednim. Pierwszy z dwóch niedzielnych hitów rozpoczął się od skandalicznej decyzji sędziów. Jarosław Przybył w 4. minucie gry podyktował na korzyść gości rzut karny za rzekomy faul Adriana Diegueza na Michaelu Ameyaw, ale jak pokazały telewizyjne powtórki, to zawodnik Rakowa zaczepił nogą defensora Dumy Podlasia, chcąc ewidentnie wymusić jedenastkę. Niestety z niezrozumiałych względów VAR decyzji Przybyła nie cofnął, a ponieważ z "wapna" Ivi Lopez się nie pomylił, zespół z Częstochowy znalazł się na ekspresowym prowadzeniu, a media społecznościowe wybuchły. Symulkę pomocnika gości widziała cała piłkarska Polska tylko nie sędziowie niedzielnego widowiska.

Od tego momentu kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęła Jagiellonia, ale groźną akcję Żółto-Czerwoni przeprowadzili dopiero po kwadransie zmagań, kiedy to minimalnie nad poprzeczką piłkę przeniósł Jesus Imaz. Następnie z rzutu wolnego celnie przymierzył Darko Churlinov, jednak Trelowski nie miał problemów ze skuteczną interwencją, po czym bardzo niecelnie z dystansu huknął Joao Moutinho.

W dalszej fazie pierwszej połowy mistrzowie Polski nadal mieli przewagę, zaś Raków skupiony był na obronie i szukaniu kontrataków, a ponieważ podopieczni Marka Papszuna postawić autobus potrafią, na murawie nie działo się zbyt wiele ciekawego.

Po drugiej połowie konieczna jest melisa

Druga część meczu rozpoczęła się od niecelnej główki w wykonaniu Frana Tudora i strzału Iviego Lopeza, po którym goście mieli rzut rożny. Za moment do uderzenia zza szesnastki doszedł Tudor, więc było to spore zaskoczenie, gdyż wydawało się, że to Jaga wyjdzie z szatni bardziej zmotywowana.

W 51. minucie z dystansu obok bramki huknął jeszcze Władysław Koczergin, a następnie do ataku przystąpiła Duma Podlasia. Pod drugą bramką szarżował Afimico Pululu, który wbiegł między kilku zawodników Rakowa i uderzył ponad poprzeczką. Za moment odpowiedzieli również goście. Bombę posłaną przez Jeana Carlosa Sławomir Abramowicz wybronił z największym trudem.

Co działo się potem? Na 5. metrze główkował Jesus Imaz, ale czujny był Kacper Trelowski, po czym golkiper Rakowa wykonał jeszcze lepszą paradę, broniąc świetny strzał Kristoffera Hansena z rzutu wolnego.

Duma Podlasia siadła na częstochowian, Duma Podlasia zaczęła wręcz tłamsić swego przeciwnika i dało to efekt. Mur gości skruszył Jesus Imaz, który wykorzystał prostopadłe podanie Lamina Diaby'ego-Fadigi, pakując futbolówkę pod poprzeczkę przy samym okienku.

Zaraz po wznowieniu gry od środka odpowiedzieli też podopieczni Papszuna. W znakomitej sytuacji znalazł się Jonatan Braut Brunes, lecz Sławomir Abramowicz spisał się na medal i do zmiany wyniku nie doszło. Po chwili ten sam zawodnik uderzył jeszcze raz, tym razem zza pola karnego, ale piłka nie powędrowała w światło bramki.

W ostatnim kwadransie Raków wrócił do rozpaczliwej defensywy, a Jagiellonia raz za razem atakowała. Swoją szansę miał m.in. Pululu, jednak próbę napastnika Jagi z ostrego kąta Trelowski wybronił. Wydawało się, że jeżeli na Chorten Arenie padnie jeszcze jakiś gol, to zdobędzie go Duma Podlasia, a tymczasem w 87. minucie po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu do główki doszedł Zoran Arsenić i to Raków znalazł się na prowadzeniu.

W samej końcówce mistrzowie Polski starali się jeszcze odrobić straty, bliscy szczęścia byli Nene i Joao Moutinho, lecz świetnie na linii spisywał się Trelowski. Gdy stadionowy zegar wskazywał 94. minutę starcia stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał dodatkowo Afimico Pululu, który z bliska obił słupek, ale jak się później okazało, futbolówka trafiła w słupek, a nie do bramki, dlatego, że piłkę ręką zagrał Stratos Svarnas. Po weryfikacji VAR Jarosław Przybył podyktował więc na korzyść Jagiellonii rzut karny. Zanim jednak do jedenastki podszedł Pululu, na boisku solidnie się zakotłowało. Za przepychanki czerwonym kartonikiem ukarany został Gustav Berggren, po czym napastnik Dumy Podlasia wreszcie mógł wykonać swoje zadanie. W 101. minucie meczu Pululu utrzymał nerwy na wodzy, w efekcie czego dreszczowiec przy Słonecznej zakończył się remisem 2:2.

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 2:2 (0:1)
Bramki: Jesus Imaz 68, Afimico Pululu 90+11k - Ivi Lopez 4k, Zoran Arsenić 87

Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Dusan Stojinović (84' Jetmir Haliti), Adrian Dieguez, Joao Moutinho - Kristoffer Hansen (77' Marcin Listkowski), Aurelien Nguiamba (64' Nene), Jarosław Kubicki (64' Lamine Diaby-Fadiga), Darko Churlinov (84' Miki Villar) - Jesus Imaz, Afimico Pululu

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Zoran Arsenić, Matej Rodin, Stratos Svarnas - Fran Tudor, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (67' Peter Barath), Michael Ameyaw (81' Jesus Diaz), Ivi Lopez (67' Erick Otieno), Jean Carlos Silva (74' Dawid Drachal) - Jonatan Braut Brunes (73' Tomasz Walczak)

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

1464 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39