Szczelność defensywy rywala to ewenement
Za Dumą Podlasia niezwykle ważny pojedynek z Molde, wygrany przez białostoczan 3:0, ale już w niedzielę (10.11) ekipa trenowana przez Adriana Siemieńca rozegra kolejny mecz z bardzo silnym przeciwnikiem. Na Chorten Arenę zawita Raków, który w 7 ostatnich ligowych starciach odniósł 6 zwycięstw i zaliczył 1 remis. Wprawdzie gra zespołu prowadzonego przez Marka Papszuna jest daleka od idealnej, jednak wyniki wykręcane przez drużynę z Częstochowy robią wrażenie. Wrażenie robi też to, co Raków wyprawia w defensywie. Najbliższy rywal Jagi w PKO Ekstraklasie stracił do tej pory tylko 4 gole. Dla porównania linia obrony mistrzów Polski skapitulowała już 19 razy.
- Chcemy odłożyć na bok to, co zrobiliśmy do tej pory. Chcemy skupić się na tym, co przed nami, a przed nami bardzo prestiżowe z perspektywy Ekstraklasy starcie, czyli mecz aktualnego mistrza Polski z poprzednim mistrzem. To dwie drużyny z góry tabeli, z jej ścisłej czołówki. Bardzo trudny mecz. Wiemy, jak Raków jest konsekwentny, powtarzalny, jak potrafi być groźny i intensywny oraz jak broni. Stracili tylko 4 gole, czyli prawie nic. W piłce zawsze jest element przypadku, rzeczy, na które nie ma się wpływu. Stracić 4 bramki w 14 spotkaniach to jest imponująca statystyka. Nie wiem, czy nie na skalę europejską. Słyszałem, nie wiem, na ile to jest prawda, że to drugi wynik w Europie pod względem straconych bramek. Spodziewamy się trudnego spotkania. Jesteśmy zespołem, który strzela dużo goli, ale będziemy musieli się naprawdę napracować, żeby przełamać obronę Rakowa. Ponadto dużo wysiłku będziemy musieli włożyć w to, żeby się wybronić. Raków to zespół bardzo powtarzalny w swoich działaniach w ataku. Musimy być na to przygotowani, dobrze zabezpieczyć się w tyłach - mówi przed domową potyczką szkoleniowiec Dumy Podlasia.
Zdrowie dopisuje
Jagiellonia ma w nogach spotkanie z Molde w Lidze Konferencji, dlatego przygotowanie fizyczne może być atutem gości, ale warto zaznaczyć, że trener mistrzów Polski posiada dosyć duży komfort, jeżeli chodzi o sytuację kadrową. Oprócz Mateusza Skrzypczaka wszyscy zawodnicy są zdrowi, choć opiekun Żółto-Czerwonych zaznacza, że ostateczny stan kadry będzie znany dopiero w dniu meczu. Nie można też jednak zapominać o tym, że z powodu żółtych kartek w niedzielę pauzuje Taras Romanczuk.
- Sytuacja kadrowa jest dobra, żeby nie powiedzieć bardzo dobra. Z racji tego, że mecz mamy bardzo szybko, każda godzina i każdy trening dają nowe odpowiedzi. Teraz jesteśmy jeszcze przed treningiem. Muszę poczekać na raporty fizjoterapeutów oraz raport potreningowy, a także zobaczyć, w jakiej kondycji są piłkarze. Po treningu będziemy decydować, jak zestawimy tę kadrę na mecz z Rakowem. Na ten moment sytuacja jest dobra bądź bardzo dobra, ale musimy jeszcze poczekać. Przy tak dużej intensywności oraz takim ograniczeniu czasowym każda godzina, dwie, trzy przynoszą nowe rzeczy - oznajmia Siemieniec.
W poprzednim sezonie Jaga przegrała w Częstochowie z Rakowem 0:3, ale już w rewanżu górą byli białostoczanie, którzy zwyciężyli 4:2, a tak naprawdę rozmiary tego triumfu powinny być zdecydowanie wyższe.
W niedzielę arbitrem spotkania będzie Jarosław Przybył, któremu na liniach pomagać mają Paweł Sokolnicki i Marcin Lisowski. VAR-em zajmą się Tomasz Kwiatkowski oraz Michał Obukowicz, a mecz rozpocznie się o godz. 14.45.
rafal.zuk@bialystokonline.pl