Do zdarzenia miało dojść podczas ubiegłorocznego spotkania Jagiellonii Białystok z ŁKS Łódź. Sąd uznał, że mężczyzna jest niewinny, bowiem zdarzenie, o które został oskarżony, nie miało w ogóle miejsca.
Żadna kamera monitoringu nie nagrała, by podczas meczu kibice Jagiellonii krzyczeli antysemickie hasła. Proces opierał się jedynie na zeznaniach jednego z pracowników ochrony, który to właśnie miał słyszeć od gniazdowego rasistowskie okrzyki. Świadek jednak często gubił się w zeznaniach. Sędzia nie dał też wiary policjantom zabezpieczającym mecz, którzy także słyszeli rzekome okrzyki.
Oskarżony od samego początku konsekwentnie zaprzeczał zarzutom. Śledczym wyjaśniał, że podczas meczu starał się uspokoić wulgarnych kibiców, a nie ich podburzać. Wyrok nie jest prawomocny.
lukasz.w@bialystokonline.pl