Na ogół kupujemy słodkości w cukierniach, a coraz rzadziej pieczemy je w domu.
Najpopularniejsze są oczywiście pączki nadziewane marmoladą, dżemem, adwokatem, toffi, orzechami,bitą śmietaną, w polewie kakaowej, kokosowej, pudrowej,lukrowej lub pączki z dziurką czy skórką pomarańczową.
Tak samo często jak pączkami objadamy się także faworkami, czyli tradycyjnymi polskimi, chrupkimi ciastkami o słodkim smaku, w kształcie złożonej kokardki, smażonymi i posypywanymi cukrem-pudrem.
Nie wiadomo, jakimi drogami łakocie te przywędrowały do nas, jednak na stałe zadomowiły się w kuchni i tradycji polskiej.
Dawniej szczególnie hucznie Wielki Czwartek obchodzono na wsi. Dzień ten był bowiem wstępem do zabaw i różnorodnych zwyczajów, które odbywały się w ostatnie trzy dni karnawału.
Tańczono więc do upadłego w domach i w karczmach, a na ulice wsi, miasteczek i przedmieść wielkomiejskich wychodziły korowody wesoło pląsających i płatających figle przebierańców.
W miastach, a zwłaszcza w pańskich rezydencjach odbywały się wystawne karnawałowe uczty i bale.
Miały charakter giełdy małżeńskiej dla dobrze urodzonych panien. Tańczyły pod czujnym okiem matek, babek i ciotek szukając odpowiedniego dla siebie kandydata na męża.
Nieco skromniejsze wieczorki i bale urządzali kupcy i rzemieślnicy dla młodzieży.
We wszystkich domach gotowano dużo obficie kraszonego jadła, kaszy i kapusty ze skwarkami.
Na stołach stawiano słoninę i sadło, a u zamożniejszych ludzi również mięso i różne kiełbasy.
Nigdzie nie mogło zabraknąć smażonych na tłuszczu słodkich racuchów, blinów i pampuchów oraz lepszych i delikatniejszych ciast, pączków i chrustów.
Obchodzenie Tłustego Czwartku już nie jest tak huczne jak kiedyś, gdyż tradycje się zmieniły.
Wprawdzie dzisiaj nie zajadamy się słoniną , to jednak możemy najeść się do syta.
To już ostatnie dni karnawału przed Wielkim Postem dlatego powinniśmy wybawić się, wykrzyczeć i wyszaleć.