W wyobrażeniu Polaków - to święto wymyślone przez komunistów.
Jednak pierwsze informacje na temat czczenia płci pięknej w trakcie poświęconego im święta pochodzą ze starożytnej Grecji, gdzie mężatki o nienagannej reputacji przygotowywały specjalny festyn ku czci bogini życia i śmierci. Święto przypadało w październiku i odbywało się tuż przed jesiennymi siewami. Kobiety oddawały się wówczas rozmyślaniom, tańczyły i ostatecznie składały ofiarę z zabitego prosiaka.
Po raz pierwszy Dzień Kobiet obchodzono w Stanach Zjednoczonych w 1908 roku, a obchody tego święta wiążą się bezpośrednio z walką kobiet o równouprawnienie oraz lepsze warunki do życia oraz zatrudnienia. Wówczas miały miejsce ogromne demonstracje na rzecz ekonomicznych oraz politycznych praw kobiet i - co ważne - na rzecz przyznania paniom prawa do udziału w wyborach.
Dwa lata później zwyczaj przywędrował do Europy, najpierw do Austrii i Danii, potem do Niemiec i Szwajcarii.
W Polsce święto kobiet zostało zauważone dopiero po II wojnie. Obchody tego dnia polegały najczęściej na przymusowym uczestnictwie w akademiach organizowanych przez zakłady pracy, podczas których obdarowywano kobiety goździkami, tulipanami, często też kawą, czekoladkami, czy też innymi drobiazgami i niepotrzebnymi bibelotami.
Obecnie do święta pań podchodzi się ze sporą rezerwą, a tradycja "symbolicznego kwiatka dla Ewy" zaczyna powoli zanikać. Proces ten począł znacznie postępować, kiedy to centralne obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet w Polsce zostały zlikwidowane w 1993 roku przez owczesną premier- Hannę Suchocką.
Zatem świętować czy nie? I choć tak w zasadzie jesteśmy przeciwko, to w rzeczywistości właśnie tego dnia, nerwowo zerkamy na telefon, podskakujemy na dźwięk dzwonka u drzwi, zdejmujemy wazonik z półki i czekamy na tulipanka, goździka lub bukiecik stokrotek.