Stop przemocy rówieśniczej!
W Białymstoku w 2022 r. policja prowadziła 1140 postępowań z udziałem nieletnich, zarówno dotyczących przestępstw i wykroczeń, z czego około 50 dotyczyło przemocy. Ze statystyk wynika również, że białostocka młodzież coraz więcej kradnie - w ubiegłym roku odnotowano 450 kradzieży.
- Na terenie działania Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku nie zauważamy drastycznego wzrostu przypadków z użyciem przemocy wśród dzieci i młodzieży. Jednak zawsze uważamy, że lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego też została zorganizowana konferencja dla pedagogów, dyrektorów czy psychologów szkolnych - poinformowała asp. Marta Gawieńczyk z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Podczas konferencji "Stop przemocy rówieśniczej w życiu realnym i wirtualnym" zostały przedstawione różne problemy, z którymi mierzą lub mogą się zmierzyć uczniowie. Ponadto dyskutowano na temat, jak takiej przemocy rówieśniczej przeciwdziałać.
- Wiele osób słyszało o formach przemocy fizycznej i psychicznej, bójki, pobicia, naruszenia nietykalności, obrażanie, wyśmiewanie czy poniżanie, ale to też teraz przeniosło się do internetu. Coraz mniejsze dzieci mają już dostęp do internetu, mają własne komórki, dlatego uznaliśmy, że trzeba o tym porozmawiać oraz szukać wspólnych rozwiązań. Chcemy, aby dzieci korzystały z internetu mądrze i w sposób niekrzywdzący rówieśników - przekazała asp. Marta Gawieńczyk.
Dzieci i młodzież myślą, że są bezkarne
Policja, aby temu przeciwdziałać, prowadzi szereg spotkań profilaktycznych z dziećmi i młodzieżą. Rozmawiają na nich o tym, co zrobić, jeżeli ktoś stanie się ofiarą przemocy, gdzie zwrócić się o pomoc. Ponadto policjanci rozmawiają o tym, co zrobić, gdy dziecko jest świadkiem przemocy.
- Bywa tak, że dzieci widzą, gdy wobec ich kolegów i koleżanek stosowana jest przemoc. Bardzo ważne jest, aby one wiedziały co zrobić w tej sytuacji. Jeżeli sami baliby się podejść osobiście i zwrócić uwagę agresorowi, że tak nie wolno, to w szkołach mają także kadrę pedagogiczną, do której zawsze mogą pójść i poprosić o pomoc - oznajmiła asp. Gawieńczyk.
Dodała, że dzieci są narażone na nieodpowiednie treści, a łatwy do nich dostęp powoduje, że w głowach dzieci rodzi się bardzo dużo złych pomysłów.
- Bardzo często dzieci nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Często podczas spotkań pytam je, czy skoro są nadal dziećmi, to czy odpowiedzialność ich w pewnym stopniu dotyczy. Bardzo często ich odpowiedź brzmi, że nie dotyczy, bo przecież są niepełnoletni, więc odpowiedzialność ponoszą rodzice. Wówczas wyprowadzamy dzieci z błędu i tłumaczymy, jakie konsekwencje mogą ponieść. Jest przecież Sąd Rodzinny i Nieletnich, który może nałożyć na nie różnego rodzaju środki wychowawcze bądź poprawcze - podkreśLiła asp. Marta Gawieńczyk.
Rodzice powinni bardziej zwracać uwagę na dzieci
Zdaniem policji, rodzice powinni z dziećmi jak najwięcej rozmawiać o tym, jak traktować inne osoby oraz w pewnym stopniu kontrolować m.in. to, co publikują w internecie.
- Dzieci trzeba edukować, bo pracując w szkole można spotkać się z różnymi przypadkami przemocy. Jednym przykładem jest uczeń, który podchodzi i bije inne dzieci. Tu rodzi się pytanie, co zrobi z tym szkoła, a co zrobią rodzice? Bo to rodzice powinny także zwracać większą uwagę na to, co się dzieje z ich dziećmi. Jeżeli dziecko bierze telefon, nagrywa filmik i go publikuje, to gdzie wtedy jest kontrola rodzicielska? - zaznaczyła Adrianna Goździk, psycholożka ze Szkoły Podstawowej nr 34 im. Bema w Białymstoku.
Oczywiście, są także tacy rodzice, którzy współpracują ze szkołą i pomagają dzieciom. Jest jednak druga strona medalu, czyli rodzice utrudniający współpracę, którzy później obwiniają szkołę za złe zachowanie dziecka.
- My nie jesteśmy w szkole od prowadzenia terapii, diagnozowania. Możemy tylko zwrócić uwagę rodzicom, że widzimy nasilone symptomy np. zachowanie dziecka odstaje od innych. Ponadto wielu rodziców nie interesuje się dziećmi, które jak najdłużej siedzą w świetlicy, a później odbiera ich niania czy opiekunka - mówiła psycholożka.
Ewa Zawistowska dyrektorka Szkoły Podstawowej w Choroszczy uważa, że to nauczyciele i pedagodzy powinni zauważyć, jeżeli coś złego dzieje się z uczniem. Często jest to trudne, zważywszy np. na liczbę uczniów. W Choroszczy na niemal 1000 dzieci przypada 2 pedagogów, psycholog i pedagodzy specjalni.
- Jeżeli nauczyciele i pedagodzy są czujni, to z pewnością odkryją i zobaczą, że coś złego dzieje się z uczniem. Rodzice z kolei powinni więcej rozmawiać z dziećmi - przekazała dyrektorka.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl