Dwie twarze: Podlaskie kontrowersją nie stoi [FELIETON]

2017.02.27 08:23
Tak zwane "wydarzenia hajnowskie" pokazują idealnie, że Podlasianie to jednak spokojny naród, stroniący od burd i awantur...
Dwie twarze: Podlaskie kontrowersją nie stoi [FELIETON]
Fot: pixabay.com
Na marszu w Hajnówce oczekiwano tłumów

Przy okazji wczorajszego marszu w Hajnówce, który zebrawszy sensacyjne komentarze i paniczne zapowiedzi, ostatecznie okazał się mniejszą kontrowersją niż by wszyscy oczekiwali, przyszło mi do głowy, że to kontrowersja właśnie jest dziś jedyną formą zwrócenia uwagi na jakiś problem. Zresztą chyba nie tylko dziś. Chcesz o czymś powiedzieć głośno? Zrób z tego teatr.

I przyszło mi zaraz do głowy, że to jednak zupełnie z czapy narzędzie jest. Bo o czym się mówi? Miały być burdy a nie było. Oczekiwano powyrywanych kostek brukowych i bijatyk a tymczasem oni po asfalcie szli i nie było się z kim bić – bo jednak ta Hajnówka strasznie daleko nawet dla zaangażowanych aktywistów. Wszystkim autokary zorganizować to gruba operacja, a lotniska – jak wiadomo – Podlaskie ciągle nie ma. I w tym wszystkim zniknęła prawdziwa esencja tych wydarzeń. Narodowcy szli, bo o coś im chodziło. Ale dziś wszyscy pamiętają tylko, że był marsz i że było spokojnie, a miała być wojna.

Tak samo było z "Białą siłą..." w Teatrze Dramatycznym. Nikt dziś nie pamięta, o czym to było – tylko że były jakieś zamieszki, że ktoś coś manifestował na Mickiewicza, że była awantura. Superkontrowersyjna "Klątwa", o której dziś głośno, też przejdzie jako spektakl, o którym się mówiło. Ale o czym to i po co? Ginie sens, zostaje tylko zapach kontrowersji. Warto?

Z drugiej strony:

Tak zwane "wydarzenia hajnowskie" pokazują idealnie, jak bardzo istotne są takie symboliczne pokazy dla życia ludzkości. Przeszli, poszli, zamanifestowali – i tyle. Przeszło bez większego echa i każdy narodowiec w cichości serca zatrzymał swoje ideały. Nie musiał się z nikim bić o to, w co wierzy – bo nikogo za bardzo to nie zainteresowało.

Podobnie było, jest i będzie z tymi spektaklami. Dziś, kiedy wszystkie sale w sieciowym kinie we wszystkich galeriach w Białymstoku o wszystkich godzinach są pełne, łudzenie się, że teatr czy filharmonia zainteresuje więcej niż kilkanaście osób, jest wysoką ambicją. Więc nawet jeśli wrzucimy jakąś kontrowersję, coś wartego zainteresowania, frekwencja może wskoczy na 20 osób. Będzie tak jak z marszem ONR. Przejdzie bokiem.

Czy warto więc angażować się wokół każdego wydarzenia, które trąci kontrowersją? Czy warto kontrmanifestować? Może lepiej zwyczajnie przeczekać? Czego sobie i Państwu życzę.

Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl

1690 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39