W czerwcu 2014 roku białostocki sąd okręgowy skazał Andrzeja K. na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny i wpłynęła apelacja. Oskarżony od początku sprawy utrzymuje, że jest niewinny.
To jeden z najtrudniejszych procesów, jaki toczył się przed białostockim sądem. Nie było bowiem jednoznacznych dowodów świadczących o winie 40-letniego Andrzeja K.
Sprawa sięga wydarzeń z 2004 roku. Wtedy właśnie zmarła teściowa oskarżonego Andrzeja K. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok kobiety wyszło na jaw, że w jej organizmie znajdowała się rtęć w ilości znacznie odbiegającej od normy. Prokuratura postawiła mieszkańcowi Grabówki zarzuty m.in.: usiłowania zabójstwa teściowej, skonstruowania bomby i usiłowania wzniecenia pożarów. 40-latek nigdy wcześniej nie miał konfliktów z prawem. Proces przed białostockim sądem okręgowym był bardzo trudny, w większości opierał się na poszlakach. W końcu w czerwcu 2013 roku Andrzej K. został skazany na 25 lat więzienia. Od tego wyroku wpłynęły apelacje zarówno prokuratury, jak i obrońcy oskarżonego. Prokurator domaga się kary dożywotniego pozbawienia wolności, a adwokat zwraca uwagę, że nie ma jednoznacznych dowodów na winę klienta.
Niestety proces się nie rozpoczął z uwagi na to, że nie udało się dowieźć mężczyzny do budynku sądu.
lukasz.w@bialystokonline.pl