W poniedziałek rozpoczęła się w Białymstoku V edycja Festiwalu Dyplomatycznego. Otworzył go wykład Donalda Tuska, szefa Europejskiej Partii Ludowej. Witał go prezydent Białegostoku.
- To człowiek, który odniósł największy sukces w dyplomacji w XXI w. Nikt z Polaków nie był prezydentem Europy, a teraz - szefem największej partii na świecie - mówił Tadeusz Truskolaski i dodawał, że zaproszenie Tuska ma obalać stereotyp Białegostoku jako miasta zamkniętego.
Rozpad Zachodu?
Podczas swojego wystąpienia Donald Tusk skupił się dwóch rzeczach, które teraz dominują dyskusję w Europie i na świecie. Pierwszą nazwał "politycznym trzęsieniem ziemi".
- Mamy do czynienia w jakiś sensie z rozpadem świata politycznego, jaki znaliśmy przez ostatnie dziesięciolecia - uważa.
Przypomniał tu sprawę Brexitu i zagrożenia, nie wiadomo czy tylko chwilowego, dla jedności Unii Europejskiej.
- Jesteśmy świadkami spekulacji kto będzie następny - przypominał. - Załamała się pozytywna narracja jeśli chodzi o rozszerzanie Unii.
Podkreślił, że żadne państwo Unii Europejskiej nie jest dużym państwem w kontekście polityki globalnej, a "nie będziemy w stanie konkurować z Rosją, a tym bardziej z Chinami, jeśli będziemy się dzielić".
Polexitu nie będzie
- Najważniejsze dla Polski powinno być utrzymanie Unii Europejskiej - mówił powtarzając, że położenie geograficzne mamy, jakie mamy. Jego zdaniem nikt poważny nie zaproponuje Polexitu. Jednocześnie uważa, że dużo groźniejsza od wypowiedzi polityków antyunijnych jest bierność, "pochód lunatyków" - ludzi, którzy nie chcą wyjść z Unii, ale dążą do jej osłabienia, sympatyzują kręgom odśrodkowym.
Zdaniem Donalda Tuska jeszcze większym kryzysem niż ten unijny jest kryzys transatlantycki - w relacjach między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Donald Trump otwarcie przecież mówił w czasie szczytu G7, że dla niego groźniejsza niż Chiny jest UE. A tymczasem wydaje się, że jesteśmy świadkami pułapki Tukidydesa - "w powietrzu czuć już zapach prochu" przed zmierzeniem się USA z Chinami.
Wojna technologiczna
Donald Tusk podkreślił, że oprócz wyzwań politycznych świat czekają też te technologiczne.
- Już dziś polityka ze wszystkimi jej aspektami, i gospodarką, i zarządzaniem, w zarządzaniu naszymi emocjami i wyobraźnią przenosi się do tego świata, w którym coraz większe znaczenie będzie miała tzw. inteligentna antena - mówił. - Już dziś stajemy się pokoleniem Netflixa, gier internetowych, seriali. Ta nowa narracja, która będzie powstawała w tej przestrzeni poza wszelką kontrolą nie będzie narracją czułego narratora, a sprytnego manipulatora.
Przypomniał, że wielcy cyfrowi giganci mogą przecież dostarczać politykom odpowiednich narzędzi, by ci osiągnęli swoje cele, jak to było podczas wyborów w USA. W świecie takich zagrożeń Europa - twierdzi Tusk - może być jedynym miejscem, gdzie algorytmy możemy zmusić do przestrzegania praw obywatelskich. Zupełnie inaczej jest obecnie w Chinach.
Donald Tusk jednocześnie podkreślił, że Europa w technologicznym wyścigu z Chinami nie jest przegrana.
A w Polsce wojna gangów
Szef europejskich ludowców oburzał się, że pomimo światowych dyskusji o cyfrowych zagrożeniach - jeziorach danych, epoce postchmurowej, w Polsce debata skupia się na wojnie gangów. Komentarz do sytuacji w kraju chyba najbardziej rozbudził słuchaczy:
- Człowiek roku "Gazety Polskiej" 2007 aresztował człowieka roku "Gazety Polskiej" 2009 roku na zlecenie człowieka roku "Gazety Polskiej" 2015 i 2019, a premierem w tym czasie jest człowiek roku "Gazety Polskiej" 2016, 2017 i 2018 roku. Ten kto aresztował został ułaskawiony zanim aresztował przez nikogo innego jak człowieka roku 2018 - mówił.
I próba zahamowania postępu
- Na pewno w interesie Polski nie jest to, by elity polski zaproponowały nam powrót do przeszłości. Jest pragnienie, by cofnąć Polaków do świata, który oni ogarniają. Jarosław Kaczyński podkreśla rolę tradycji, zatrzymania - z dobrymi i złymi skutkami - postępu. A prawdziwy kłopot polega na tym, że ta ideologia rządzących, stała się atrakcyjna dla wielu ludzi. To zrozumiałe, bo świat wokół zmienia się w taki sposób, że próba ucieczki w swojskość, w tradycję jest naturalnym mechanizmem obronnym, ale kłopot zaczyna się, gdy rządzący cały swój system działania organizują wokół odwrócenia się do przeszłości - mówił Tusk na Festiwalu Dyplomatycznym.
Oburzał się, że do władzy coraz częściej dochodzą osoby, które chcą robić rzeczy złe, a pancerz rządów prawa już na nich nie działa. Przedmiotem ich manipulacji są zaś ludzie bezradni, często źle wykształceni i poddani dyktatowi tego, co można znaleźć w internecie.
Donald Tusk już po wykładzie, na spotkaniu z mediami, odniósł się do kilku spraw w kraju. Zadeklarował, że w wyborach prezydenckich popiera Małgorzatę Kidawę-Błońską i choć nie jest pewny wyniku, uważa, że ma realną szansę, by wygrać.
Skomentował też słynny gest posłanki Lichockiej:
- Pokazała na czym polega istota tej władzy: zabrać jak najwięcej, trochę dla siebie, trochę na kłamstwo i propagandę, tumanić i okłamywać ludzi.
Festiwal Dyplomatyczny potrwa do piątku. Wstęp na wykłady jest otwarty. Program:
Festiwal Dyplomatyczny im. prof. Stefana Mellera: Polska – Europa – Azja
ewelina.s@bialystokonline.pl