- Browar Dojlidy Białystok jest znany w Białymstoku i poza Białymstokiem. Dzięki decyzji, ta nazwa będzie mogła znaleźć się na każdej puszce i każdej butelce - argumentuje Monika Kamińska, dyrektor Biura promocji miasta.
Aby jednak nazwa "Żubr ciemnozłoty - Browar Dojlidy Białystok - Naturalne składniki" mogła widnieć na opakowaniu piwa, rada miejska musiała wyrazić na to zgodę. Chodzi o słowo "Białystok", którego bez stosownej uchwały nie można wykorzystywać w nazwach handlowych. Radni większością głosów już wyrazili na to zgodę, jednak przy zapadaniu tej decyzji nie obyło się bez sprzeczek.
- Będzie to w ewidentny sposób promować nasze miasto - twierdził Piotr Jankowski.
- A co jeśli jakość piwa z różnych względów się zpsioczy? A my będziemy legitymować jakość tego piwa - pytał Michał Karpowicz. Potem sugerował nawet, że "Rada miejska powinna powołać degustatora tego piwa".
Radny Wiesław Kobyliński zaproponował, by za używanie nazwy wynegocjować z browarem powołanie w Białymstoku muzeum browarnictwa, a Stefan Nikiciuk namawiał, by "wydębić" od przedsiębiorstwa pieniądza na modernizację zalewu Dojlidy.
Zdaniem Moniki Kamińskiej browar Dojlidy i tak sporo robi dla Białegostoku. Organizuje konkurs inicjatyw społecznych "Żubr budzi Podlasie", od 5 lat jest sponsorem Jagiellonii, uczestniczył m.in. w rewitalizacji lip na Lipowej. Przedstawiciele firmy zapewnili, że nie zamierzają rezygnować z tych aktywności. Ponadto, jeśli jakość produktu będzie kiepska, Białystok może w każdej chwili cofnąć pozwolenie na używanie nazwy.
W Polsce wiele miejscowości firmuje marki polskich piw. Najbliższym przykładem jest Łomża, ponadto można wymienić Ciechana z Ciechanowa, Warkę z Warki czy Tyskie z Tych.