Sprawa dotyczyła wydarzeń z sylwestra 2010 roku. Znany w Białymstoku prawnik - Maciej T. - zatelefonował wtedy na policję. Mężczyzna powiadomił o nieżyjącej Marcie, którą znalazł w swoim mieszkaniu na osiedlu Bojary. Zamordowana dziewczyna była aplikantką w jego kancelarii. Prawnik od razu został zatrzymany - był wtedy pod wpływem alkoholu. Jak ustalili śledczy, dziewczyna została uduszona.
Sprawą zajęła się suwalska prokuratura. Akt oskarżenia trafił do sądu w 2010 roku, białostoccy sędziowie wyłączyli się ze sprawy. Nie chcieli być bowiem posądzani o stronniczość, tym bardziej, że jeden z krewnych Macieja T. jest sędzią. Proces został przekazany do Lublina i toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sprawa budziła wiele kontrowersji, bo dopiero po trzech latach od zabójstwa zapadł wyrok skazujący. Wcześniej Maciej T. został wypuszczony z aresztu i przebywał na wolności. Białostocki prawnik został skazany za zabójstwo podwładnej z premedytacją. Mężczyzna usłyszał wyrok 25 lat więzienia i już z sali sądowej został zabrany do aresztu. Maciej T. od początku nie przyznawał się do winy.
Od wyroku odwołał się zarówno oskarżony, jak i prokuratura. Podczas procesu apelacyjnego wnioskował o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Oskarżyciel domagał się zaostrzenia kary do dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia. Kara nie została zaostrzona do dożywocia, bowiem Maciej T. nigdy wcześniej nie miał problemów z prawem. Mężczyzna będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 15 latach. Wyrok jest prawomocny.
lukasz.w@bialystokonline.pl