Pomogło większe doświadczenie
Jagiellonii rozegrała w środę (25.09) zaległe spotkanie z Motorem Lublin, które zakończyło się zwycięstwem białostoczan 2:0. Wynik może sugerować, że Żółto-Czerwoni wygrali mecz bez większych problemów, ale tak nie było.
- Wygraliśmy trudne spotkanie. Wiedzieliśmy, co nam da zwycięstwo w kontekście ligowej tabeli. Musieliśmy mocno się napracować, aby je osiągnąć. Utrzymaliśmy poziom mentalny z poprzedniego meczu. Chcę też pogratulować gospodarzom. Motor gra bardzo dobrze w piłkę, był intensywny w pressingu, postawił nam trudne warunki. To dobrze zorganizowany zespół. Potrzeba mu konsekwencji w działaniu. W pierwszej połowie z naszej strony było za mało kontroli. Po szybko strzelonym golu pozwoliliśmy rywalom stwarzać zagrożenie z bocznych sektorów. Nasi skrzydłowi z założenia mieli grać ofensywnie i tworzyły się przestrzenie. Motor dzięki temu stwarzał sytuacje. Raz pomógł nam Sławek Abramowicz, potem był minimalnie niecelny strzał gospodarzy. Później wybroniliśmy się z kilku sytuacji jako drużyna. W drugiej połowie było tak, jak chciałbym, żeby to wyglądało z perspektywy drużyny, która ma większe doświadczenie od Motoru. Mając korzystny wynik na wyjeździe, musieliśmy kontrolować mecz i szukać jego zamknięcia. Druga połowa była pod większą kontrolą, zamykaliśmy fazy przejściowe rywala. Dziękuję kibicom za wsparcie w kolejnym maratonie meczowym - w ten sposób wyjazdowy pojedynek skomentował Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Białostoczanie byli rozważni i skuteczni
Głos po zaległym starciu zabrał też opiekun gospodarzy, który docenił wyrachowaną grę Dumy Podlasia.
- Jagiellonia zachowała się jak mistrz Polski. Wypunktowała nas w momentach, w których powinna. Oba gole wynikały z naszych błędów indywidualnych. Przy pierwszej bramce źle wyprowadziliśmy piłkę, a przy drugiej nasz zawodnik wyłożył piłkę rywalowi. Przeciwnik był konkretny. Nie można nam zarzucić braku chęci odrobienia strat. Strzeliliśmy gola z minimalnego spalonego, potem była poprzeczka po interwencji bramkarza. W drugą połowę weszliśmy z sytuacją Kaana Caliskanera, kolejną niewykorzystaną. Po drugim golu Jagi tworzyliśmy zagrożenie po stałych fragmentach gry. Po godzinie gry Jagiellonia mądrze wstrzymywała czas. Potraktowali nas poważnie, bo wiedzieli, że nie mogą się otworzyć. Nie dążyli do kolejnych goli, a czuli, że możemy w każdym momencie złapać kontakt, więc nie forsowali tempa. Jako zespół nie możemy stracić zapału i entuzjazmu do pracy. Gdy jesteś sfrustrowany, szukasz negatywów. Naszą rolą jest je widzieć, ale budować drużynę na dobrych rzeczach. Mogliśmy dziś strzelić gole, ale się nie udało - powiedział po środowym meczu Mateusz Stolarski, szkoleniowiec Motoru.
rafal.zuk@bialystokonline.pl