Trybuny żyły jak za dawnych lat
Powtórzyła się sytuacja ze starcia z Puszczą Niepołomice. Podczas potyczki z Widzewem znów Jagiellonia w pierwszej połowie nie zachwycała, a po zmianie stron wrzuciła wyższy bieg, dzięki czemu po 3 kolejkach sezonu 2023/2024 na koncie białostoczan jest już 6 punktów.
- Gratuluję mojej drużynie zwycięstwa, ale nie tylko tego. Życzę każdemu trenerowi, żeby kiedyś mógł przeżyć taki moment, bo dziś z dumą patrzyłem na to, jak ta drużyna walczyła, jak była zdeterminowana, jakim zaangażowaniem wykazali się zawodnicy, nie tylko z wyjściowej jedenastki, ale też zmiennicy. Duży ukłon również w kierunku trybun, całego stadionu, ponieważ piłkarze i kibice stworzyli fantastyczną atmosferę, którą dało się odczuć. To był bardzo dobry mecz i niezapomniany wieczór. Na pewno zawiesiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, szczególnie drugą połową, a teraz nasza rola w tym, żeby utrzymywać ten poziom zaangażowania i jeszcze poprawiać grę. Dzisiaj się pocieszymy, jutro przed nami ważny mecz drugiego zespołu, w którym zagra sporo zawodników pierwszej drużyny, później trochę odpoczniemy i zaczniemy przygotowania do wyjazdowego spotkania z Lechem Poznań - powiedział po wygranym spotkaniu z Widzewem Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Opiekun Żółto-Czerwonych na pomeczowej konferencji prasowej został zapytany o zbyt dużą liczbę wrzutek. Taka gra nie przynosiła bowiem efektów i dopiero wymiana futbolówki po ziemi pozwoliła na tworzenie zagrożenia pod bramką przeciwnika.
- Zgodzę się, że mogliśmy poszukać częściej wejścia dołem, biorąc też pod uwagę charakterystykę posiadanych zawodników, ale chcemy być także nieczytelni w tej trzeciej strefie, aby przeciwnik musiał być nastawiony na różne scenariusze. Spojrzymy na to i jeżeli tych wrzutek było za dużo, to będziemy nad tym pracować. Cieszy mnie, że w drugiej połowie był taki fragment, kiedy bardzo szybko odbieraliśmy piłkę po stracie, zbieraliśmy praktycznie wszystkie drugie piłki na przedpolu, ponawialiśmy wejścia w pole karne i był taki fragment, kiedy naprawdę dominowaliśmy. Z tego fragmentu jestem bardzo zadowolony - oznajmił szkoleniowiec Jagi.
Jesus Imaz pokazał, że nie można go skreślać
Wszyscy fani Dumy Podlasia, którzy są spragnieni sukcesów, oczekują, że drużyna w końcu nawiąże do najlepszych lat i będze dominować z takimi rywalami jak Widzew niemal bez przerwy, ale fakty są takie, że zespół dopiero wychodzi z dołka i przed nim jeszcze długa droga, by powalczyć o czołowie miejsca w lidze. Stąd też nie ma w tym nic dziwnego, że Jagiellonia ponownie rozegrała zupełnie różne połowy.
- Zeszliśmy w przerwie meczu i porozmawialiśmy o tym, co nie funkcjonuje. My nie oczekujemy, że dzisiaj przyjedzie Widzew Łódź na Jagiellonię i przez 90 minut będzie biegać za futbolówką. To też jest drużyna, która ma swoją jakość, określone atuty i potrafi zdominować rywala, co pokazywała w poprzednim sezonie. Ja bardziej wolę skupić się na pozytywach, a to, że w pierwszej odsłonie momentami oddaliśmy pole rywalowi, to niestety na dzisiaj nie jesteśmy jeszcze w stanie przez 90 minut grać tak jak w drugiej połowie - poinformował Adrian Siemieniec.
Trener Dumy Podlasia odniósł się też do ostatniego zamieszania z Jesusem Imazem.
- Złapałem się dzisiaj bezpośrednio przed meczem, że ostatnio temat słabszej dyspozycji Jesusa Imaza był za bardzo wyolbrzymiony. Mam wrażenie, że dzisiaj Jesus na boisku dał odpowiedź. Może bramki nie zdobył, ale poziom jego zaangażowania i poziom jego gry świadczą o jego klasie. Wytrzymał tę presję, która na nim ciążyła po ostatnim występie i wielkie gratulacje dla niego - pochwalił swego zawodnika Siemieniec.
Oczywiście po piątkowej potyczce głos zabrał także szkoleniowiec gości.
- Przyjechaliśmy do Białegostoku z konkretnym zamiarem. Do 60. minuty dobrze realizowaliśmy ten plan, szczególnie pierwsza połowa była w naszym wykonaniu udana. Mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, zdobyliśmy bramkę na 1:0, później mogliśmy podwyższyć prowadzenie, wtedy wynik byłby korzystniejszy. Utrzymywało się to na naprawdę dobrym poziomie. Niestety później cofnęliśmy się zbyt głęboko, a do tego nie umieliśmy się utrzymać przy piłce. Zabrakło nam też wyjścia do przodu. Przydarzyły się nam dwa zagrania ręką, to oczywiście trochę przypadku, jednak pozwoliliśmy na to naszymi działaniami. Nasza postawa dała impuls Jagiellonii, która wyczuła swój moment i zaczęła atakować większą liczbą zawodników. Przez to, że staliśmy bardzo nisko, prosiliśmy się o stratę gola. Tak jak mówiłem, ten mecz można podzielić na dwie części - do 60. minuty i po 60. minucie. Dopiero gdy straciliśmy bramkę na 1:2, to potrafiliśmy odpowiedzieć, szukaliśmy możliwości, jednak to Jagiellonia okazała się lepsza - podsumował mecz Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa.
rafal.zuk@bialystokonline.pl