20 maja w Kolnie znalezione zostały szczątki. Ujawniono je w rowie melioracyjnym. Odkrycia dokonał jeden z mieszkańców miasta.
Przeprowadzone badania potwierdziły, że to ludzki kościec. Ruszyło więc postępowanie identyfikacyjne. Biegłym oraz innym specjalistom, m.in. po porównaniu materiału genetycznego, udało się ustalić, że chodzi o dorosłego mężczyznę. Równolegle prokuratura zaczęła sprawdzać, czy może to być ktoś, kto figuruje w bazie osób zaginionych w Podlaskiem bądź w innych polskich regionach.
Wszystkie te działania przyniosły rezultaty. Wiadomo już, że to zwłoki 61-letniego mieszkańca Kolna, który zaginął w połowie ubiegłego roku. Przy czym Marcin Gajdamowicz z miejscowej prokuratury wskazuje, że z zebranych informacji i śladów nie wynika, że do śmierci mężczyzny ktoś mógł się przyczynić. A tak duży rozkład ciała wynika z tego, że m.in. "stwierdzono działalność żerną zwierząt". Poza tym leżało ono od kilku do kilkunastu miesięcy w wilgoci.
Ogólnie prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślonego spowodowania śmierci. Wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce, o ile nie pojawią się nowe okoliczności, zostanie ono umorzone.
dorota.marianska@bialystokonline.pl